Sajjid Kutb (1906–1966) jest uznawany za założyciela sunnickiego fundamentalizmu. Jest też moim ulubionym fundamentalistą. Dlaczego? Skomentował on piękne słowa z Koranu: „Nie ma przymusu w religii” następująco: „Tolerancja może zapanować dopiero po zwycięstwie islamu i ustanowieniu prawdziwego państwa islamskiego”. Zatem dopiero wtedy, gdy religijna społeczność islamska, umma, opanuje cały świat, możliwa będzie tolerancja. Wcześniej ze strony fundamentalistów nie możemy się spodziewać niczego wesołego – „sama księga nie wystarczy, czas sięgnąć po miecz”. Albowiem, jak pisze Kutb: „Świat współczesny to wielki dom publiczny”, co jest najwyraźniej jego podstawową refleksją po spędzeniu dwu lat w USA. Istnieje jednak wedle niego lekarstwo: „Ogłoszenie boskiej wszechwładzy oznacza: powszechną rewolucję przeciwko rządom człowieka we wszelkich przejawach, formach i systemach i warunkach oraz totalny opór tam, gdzie ludzie roszczą sobie prawo do sprawowania suwerennej władzy”. W tych słowach widzimy paradoks nie tylko fundamentalizmu, ale i wszelkiej religii instytucjonalnej – ogłoszenie „boskiej wszechwładzy nad człowiekiem” jest przecież niczym innym jak tylko spektakularną ekspresją woli mocy człowieka. Warto przypomnieć, że słowa te Kutb pisał w więzieniu, skazany przez Nasera na 25 lat ciężkich robót. Pozwoliło mu to dogłębnie doświadczyć strachu przed światem współczesnym, który jest źródłem wszelkiego fundamentalizmu, jak i w pełni rozwinąć swój resentyment. Ogólnie – miły człowiek. (Cytaty za: K. Armstrong „W imię Boga. Fundamentalizm w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie”).
