Zapytany niedawno co to znaczy, że egoizm jest esencją rozpaczy, odpowiedziałem, że gdy pogrążam się całkowicie w egoizmie, gdy nie liczy się nic oprócz moich potrzeb, moich przekonań, to wtedy odcinam się od świata i zamykam w sobie. A to według mnie rodzi absolutną, egzystencjalną rozpacz, bo nie ma nic poza mną i nic się nie liczy, tylko ja. Ludzie uciekają od tego stanu, zwykle w poczucie władzy, manipulację i inne zachowania, które dają im złudzenie kontaktu ze światem poza nimi. Ale są to wyjścia patologiczne i ostatecznie skazane na klęskę.
Coś podobnego napisał kiedyś Lew Tołstoj: „Żyć dla siebie samego nie można, to jest śmierć”. Życie tylko dla siebie jest niczym życie zombi. Zombi ma tylko jeden cel – przekształcić innych na swoje podobieństwo. Podobnie egoista widzi we wszystkich ludziach tylko to, co w widzi w sobie. Uważa, że wszyscy są egoistami. Niszczy w ten sposób sam siebie i swoje relacje z innymi. To, że ten świat jeszcze nie poniósł ostatecznej klęski zawdzięczamy tylko nielicznym – acz wystarczającym jak dotąd – aktom współczucia małej garstki ludzi, którzy wiedzieli, że granicą naszego człowieczeństwa nie jest granica naszej skóry.