Archiwa miesięczne: Wrzesień 2021

O seksie naszym powszednim

Żyjemy w ciekawej kulturze, postchrześcijańskiej. Istotnym elementem chrześcijaństwa jest odrzucenie seksualności. Jest ono obecne już w filozofii greckiej, ale w chrześcijaństwie zyskuje mocno na znaczeniu. Tak czy inaczej, w tej jakże istotnej sferze życia ludzkiego, błądziliśmy całkowicie od dwu tysięcy lat. Obecnie ludzie Zachodu wyzwalają się z ciasnego gorsetu mentalności chrześcijańskiej i popadają w związku z tym w skrajności, czy to ascezy, czy to anomii. Dobrze to pokazuje współczesny onomastyczny chaos, a według zwolenników – pożądana różnorodność nazw. Od poliamorii do demisekusalności. Albo ilość literek – LGBTQI+. Plus na końcu wskazuje na nieograniczoną możliwość multiplikacji tożsamości i preferencji seksualnych. Przechodząc do granicy, jak mawiają matematycy, właściwe każdy człowiek, wedle współczesnych wyobrażeń, może mieć swoją unikalną tożsamość seksualną i ulubiony sposób uprawiania seksu. Wszystko jest dopuszczalne, w zależności od okoliczności, towarzystwa, weny i nastroju. Jak mawiają Anglicy – anything goes. Bonobo wydają się być przy nas grzecznymi małpkami, chociaż przewyższają nas w tym, że praktykują seks, a nie mówią o nim. Gdyby mówiły, to zapewne by się zgodziły, że stare hipisowskie hasło „make love, not war” powinno być hasłem przewodnim ludzkości. Jesteśmy jednak małpami chorymi na słowa, dręczonymi przez pojęcia i nie umiemy kochać się nie myśląc. Każdy rodzaj seksu, jak to pokazuje jego współczesna różnorodność, jest u ludzi konstruktem mentalnym.

O szaleństwie naszym powszednim

Osiem milionów Polaków cierpi na różnego rodzaju problemy i zaburzenia psychiczne. Milion ma za sobą epizod psychotyczny, ponad milion choruje na depresję, a czterysta tysięcy ma schizofrenię. Wśród tych ośmiu milionów są osoby z zaburzeniami osobowości, z zaburzeniami lękowymi, adaptacyjnymi, nadużywające alkoholu i innych substancji psychoaktywnych, uzależnione od hazardu, seksu, internetu. A to tylko ci zdiagnozowani, którzy chociaż raz w życiu otarli się o jakiegoś lekarza czy terapeutę. Ilu jest tych niezdiagnozowanych? Co najmniej drugie tyle. Razem to ponad pięćdziesiąt procent dorosłych Polaków. W świetle tych danych termin „chore społeczeństwo” Fromma nabiera konkretnego wymiaru. A słowa Szekspira: „Życie jest to opowieść idioty, pełna wrzasku i wściekłości, nic nie znacząca” coraz bardziej trafnie zdają się oddawać realia naszego życia. Ukształtowanie się w miarę zdrowej osobowości to rzadkość we współczesnym społeczeństwie.

Piszę te słowa w ogródku restauracji w Katowicach. Jest wieczór, spory tłum dookoła. Jest ponad dwadzieścia osób, rozmawiających, pijących, jedzących. Normalny, codzienny, czy raczej cowieczorny widok. Wszyscy wyglądają na zadowolonych, cieszą się że mogą się spotkać, że restauracje są otwarte, że jest ciepło. Ale pamiętajmy, że połowa z nich ma ze sobą spore problemy. Z mimowolnie podsłuchiwanych przeze mnie rozmów toczących się przy sąsiednich stolikach wynika to aż nadto jaskrawie. Szczególnie gdy siedzą przy nich dwie osoby, które rozpaczliwe próbują zrzucić z siebie to wszystko, co zawaliły w swoim życiu, obwiniając o to oczywiście wszystkich innych, ale nie siebie. To zaburzenie osobowości. Neurotycy natomiast, jak to neurotycy, żalą się na samych siebie. Pogrążony w depresji śmieszek zabawia towarzystwo. Czasem obok ogródka przemknie schizofrenik z rozwianym włosem. Obserwując zatem to, co dzieje się w Polsce – a i też na świecie – miejmy to na uwadze. Z krzywego drzewa nie wystrugamy strzelistego masztu.

O dobieraniu się w pary

Psycholog ewolucyjny David Buss przeprowadził pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku szeroko zakrojone badania w 37 krajach. Interesowały go kryteria doboru partnerów. Odpowiedzi dziesiątków tysięcy ludzi ujawniły pewną znaczącą, acz niedużą różnicę między kobietami a mężczyznami. W ogromnym skrócie: kobiety bardziej ceniły sobie zasobność materialną kandydata na partnera, a mężczyźni skupiali się na wyglądzie potencjalnych partnerek. Ponieważ te dane potwierdzały stereotypowe poglądy, zostały rozdmuchane przez pop-psychologię mediów. Zignorowano natomiast cechę, która zajmowała pierwsze miejsce zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn: dobroć. Tak, kobiety pragną bogatych mężczyzn, ale przede wszystkim dobrych. Podobnie mężczyźni – cenią urodę partnerek, ale chcą tych, które są dobre. Dlatego, z mojego męskiego punktu widzenia, czymś najważniejszym, co można powiedzieć kobiecie, nie jest to, że jest piękna, ale to, że jest dobra. Tylko z taką warto się związać. A jeśli jeszcze w dodatku jest ona piękna i mądra to, mój drogi przyjacielu, wygrałeś główną nagrodę w karmicznej loterii, snującej niepojęte nici związków. Tak więc kochaj ją, bo jest dobra, raduj się, bo jest piękna i ciesz się, bo jest mądra.

O dobrym życiu

Jest takie piękne powiedzenie łacińskie: Medice, cura te ipsum. Lekarzu, ulecz się sam. Znaczy, zastosuj to, co mówisz do samego siebie. Nie znam bardziej uniwersalnej wskazówki, która by prowadziła najkrótszą ścieżką do dobrego życia. Niestety, zawsze pozostajemy głusi na proste wskazówki. Zamiast tego uwielbiamy mówić innym jacy mają być i co mają robić. Prawie wszyscy ludzie ludzie spędzają swoje życie na takim moralizowaniu, zajmując się wszystkim, poza samymi sobą. No i pod jego koniec dziwią się, że są nieszczęśliwi i samotni. A wystarczyło nie prawić kazań wszystkim dokoła, a zwłaszcza swoim dzieciom. One tego nie potrzebują, ale rodzic to ostatnia osoba, która by sobie to uświadamiała. Nic dziwnego, że ani rodzice, ani dzieci nie umieją prowadzić dobrego życia. Bo aby je prowadzić, trzeba zdobyć się na to co najtrudniejsze – odnosić wszystko tylko do siebie.

Szwajcarski teolog, Hans Urs von Balthasar, napisał kiedyś, że nie powinniśmy pytać czy ktoś trafi do piekła, bo jedyne sensowe i radykalnie egzystencjalne pytanie brzmi: Czy ja tam trafię? Nie mój sąsiad, nie Hitler, ale ja. Ta teologiczna metafora dobrze oddaje to, co chcę tu wysłowić. Jeśli obchodzą mnie wady innych ludzi, ich słabości albo po prostu odmienność ich systemów wartości, to nie prowadzę dobrego życia. Zatem, jeśli z kimś się nie zgadzasz, denerwuje cię i chciałbyś by był inny, to zostaw go. Pozwól mu odejść. Odpuść. Zyskasz w ten sposób szansę na dobre życie. On albo ona być może też. Bo jedyne dobre życie to twoje życie. Zajmij się nim. Ulecz je. To najpiękniejsza i najtrudniejsza rzecz jaką możesz zrobić w swoim życiu – przestać wpierdalać się w życie innych, a zająć się swoim.