Świat wyobrażeń religijnych, symboli, bóstw, duchów i demonów wydaje się nieskończenie złożony. Jest jednak ograniczany przez struktury naszej wyobraźni, co powoduje że wszelkie postaci religijne są, jak mawiają badacze, minimalnie tylko kontrintuicyjne. Podstawową cechą wyobrażeń religijnych jest bowiem to, że są one wyznaczone przez kategorie ontologiczne naszego umysłu, takie jak osoba, rzecz, roślina, artefakt. Wyobraźnia religijna dodaje do nich pewne cechy specyficzne, wyróżniające je, ale nie niszczące kategorii ontologicznej do której przynależą. Bardzo dobrze to ujął mój syn, który w wieku pięciu lat tak scharakteryzował ducha: „Powietrze, a krzyczy”. Mamy tu zachowaną kategorię osoby, zmodyfikowaną minimalnie przez dodanie cechy niewidzialności. Podobnie święte drzewo jest drzewem (zachowana jest tu kategoria ontologiczna roślina), ale dodana jest pewna niezwykła cecha, na przykład wysłuchiwanie i spełnianie życzeń. Podobnie bogowie – są osobami, wyposażonymi jednak w dodatkowe kontrintuicyjne cechy, takie jak wszechwiedza.
Takie rozważania o naturze wierzeń religijnych spotykamy współcześnie w opracowaniach poświęconych kognitywistycznemu paradygmatowi w badaniach nad religią. To współczesne ujęcie tego, co od zawsze dobrze wiedzieli mistycy i filozofowie – że religia i jej bogowie są tworem ludzkiego umysłu. Wiara w coś transcendentnego, tak wielbiona przez teistów, jest najbardziej immanentnym stanem ludzkiego umysłu. Bóg czy też bogowie są niczym innym jak jedynie sposobem organizacji naszego doświadczenia. Przekonanie, że Bóg istnieje wypływa z określonego sposobu postrzegania świata, manifestującego się jako wiara mocno wpływająca na zachowania wierzącego. Jedni dzięki tej wierze kochają bliźnich, inni ich mordują – to chyba najlepszy dowód na to, że owa wiara jest jeno epifenomenem funkcjonowania ludzkiego umysłu.
Głębszą tajemnicą niż wszyscy bogowie i religie jest bowiem tajemnica ludzkiego umysłu. Z materialistycznego punktu widzenia umysł jest tożsamy z mózgiem, będącym porcją materii o najbardziej złożonej strukturze w znanym nam wszechświecie. Nie wiemy i zapewne nigdy nie będziemy wiedzieć jak w tym kawałku materii pojawiła się świadomość – ani czym ona jest. Wiemy tylko, że od setek tysięcy lat tworzy ona rozmaite wyobrażenia, które określa się mianem religijnych. A najbardziej intrygującym ze wszystkich tych wyobrażeń jest to o istnieniu świata niewidzialnego, świata duchów i bogów. W swych początkach było owo wyobrażenie niewinne, a może nawet pożyteczne ewolucyjnie – bo zawsze warto zważać na to, czego nasze zmysły nie dostrzegają – ale z czasem przekształciło się, głównie pod wpływem judaizmu i chrześcijaństwa, w wyobrażenie transcendentnego Boga, istoty całkowicie niezależnej od tego świata. To moim zdaniem największy błąd w historii ludzkości, polegający na wyrzuceniu doświadczenia niezwykłości (fascinosum) i cudowności tego świata poza jego obręb.
Tego błędu nie popełnili taoiści, którzy tao ujęli jako paradoksalny, bo konkretny i wewnątrzświatowy absolut. I dobrze wiedzieli, że wyobrażenia religijne są jak „psy ze słomy”, użyteczne w czasie rytuałów, ale nie posiadające żadnej świętości zaczerpniętej spoza nich. Wyobrażeń religijnych potrzebuje nasz zwierzęcy umysł, bo tylko w ten sposób może on przyswoić sobie to, co mu się odsłania jako świat, a czego niezwykłości nie może znieść. Tworzy więc obrazy i postaci, obdarzając je aurą niesamowitości i wyposażając je w „minimalnie kontrintuicyjne” cechy, bo po prostu inaczej nie umie zasymilować faktu cudowności istnienia. Postawieni wobec tego faktu ludzie wolą wierzyć w stworzone przez siebie wyobrażenia, bo jest to łatwiejsze niż poznanie swojego umysłu, dzięki któremu jest im dana cudowność istnienia. Poznanie to wymaga wysiłku, praktyki medytacyjnej najczęściej, albo chociaż głębokiej introspekcji i refleksji. Wiara jest prostsza, a już najprostsza jest wiara w to, że się w coś wierzy – a ten stan umysłu jest charakterystyczny dla prawie wszystkich wierzących, którzy zadowalają się „łatwym sacrum” bogów, świętych i całego tego mitologicznego panteonu, który zapośrednicza ich doświadczanie świata. Umysł religijny nawet Laozi uczynił z czasem Panem Lao. bóstwem i władcą kosmosu. No cóż, jak twierdzą kognitywiści, ludzki mózg jest tak zbudowany, że zawsze będzie tworzył wyobrażenia religijne.