Carl Gustav Jung pisząc o nieświadomości zbiorowej miał na myśli zbiorową pamięć pokoleń ludzkości, a nawet jej preludzkich przodków. Pamięć ta opiera się na archetypach, nieświadomych wzorach postrzegania i zachowania, ukształtowanych na podstawie powtarzających się doświadczeń. Dobrze znamy pamięć indywidualną, ale i tak nie wiemy czym ona jest. Hipoteza, że bazuje ona na śladach zapisanych w mózgu jest wątpliwa, choćby dlatego, że nikt nigdy takowych śladów (engramów) nie znalazł. Od zawsze używano tylko metafor – od tabliczki woskowej po twardy dysk komputera. Być może problemy z naszym zrozumieniem tego, czym jest pamięć wywodzą się z tego, że jest ona fenomenem pierwotnym, samą naturą wszechświata. Tak widzi to współczesny badacz, Rupert Sheldrake. Według niego pamięć jest naturze wrodzona, a całe funkcjonowanie rzeczywistości opiera się na nawykach, zwanych przez nas jej prawami. Działa ona na zasadzie rezonansu morficznego, który kształtuje i stabilizuje pola morficzne. Więcej o tym w głównym dziele Sheldrake’a zatytułownym „Obecność przeszłości” (wyd. pol. 2016).
Spinoza pisał Deus sive Natura, a Sheldrake mógłby stwierdzić Natura sive Memoria. Pamięć jest zatem pojęciem pierwotnym, swego rodzaju aksjomatem. Możemy też nazwać ją kreatywną matrycą, z której wyłania się teraźniejszość i przyszłość. Tak pojmował rolę nieświadomości zbiorowej Jung. Zajmował się on jednak głównie zjawiskami psychicznymi i nigdy nie rozwinął szerzej koncepcji wyjaśniającej dziedziczenie doświadczeń. Koncepcję taką, wywodzącą się z biologii, a obejmującą szeroki obszar od fizyki po badania nad kulturą podaje Sheldrake. Warto by ten, kogo fascynuje pamięć, czyli natura naszego wszechświata, przeczytał jego książki.