Archiwa miesięczne: Listopad 2017
O śmierci i umieraniu
Wedle mitologii greckiej Hypnos to bliźniaczy brat Thanatosa. Wydaje się być bliźniakiem jednojajowym, gdyż zapadając w sen przyzwalamy na zgaśnięcie naszej świadomości zatrważająco podobne do śmierci. Jednak, gdy jesteśmy młodzi i zdrowi, przyzwoleniu temu towarzyszy bezwiedne przekonanie o tym, że pokrzepieni snem przebudzimy się rano. Być może zatem zapadając w śmierć mamy równie silne przekonanie, że nasze przebudzenia już się skończyły? Dowiemy się tego zapewne w momencie śmierci, chociaż śmiem tu zaryzykować tezę, że rzecz może się mieć się całkiem inaczej. Przez całe życie wiele razy doświadczaliśmy zasypiania i przebudzenia i to utrwaliło w nas, na zasadzie warunkowania instrumentalnego, nawyk i obeznanie z tym stanem. Umieramy natomiast po raz pierwszy i bez wcześniejszego przygotowania. Ponadto – o zasypianiu i przebudzeniach mogliśmy porozmawiać z innymi, podzielić się doświadczeniami. Umiemy o tych stanach mówić i słyszymy, co inni o nich mówią. Jak to jest umierać niestety nikt nam nie powie. W dawnych kulturach przykładano do rozmów o śmierci o wiele większą wagę niż dziś, gdy unikamy tego tematu nawet w rozmowie z żywymi. Powstawały nawet teksty, mające przybliżyć ten moment naszemu doświadczeniu. W słynnej „Tybetańskiej księdze umarłych” znajdujemy takie słowa: „Szlachetny synu! Oto przyszedł na ciebie czas tego, co nazywamy śmiercią”, które mają być wypowiedziane do osoby w stanie śmierci. Oryginalny tytuł tej księgi to „Bar-do t’os-grol cz’en-mo”, co oznacza „Wielkie wyzwolenie z bar-do przez słuchanie”. Tytuł ten pokazuje przekonanie Tybetańczyków jak ważne jest usłyszenie, nazwanie, tego co z nami się dzieje w tym stanie. Jeśli jesteśmy zwykłymi ludźmi, a nie praktykującymi joginami, to nie wiemy na czym polega stan, w który wchodzimy umierając i wskazówki z księgi są nader pomocne. Boimy się śmierci, ale czy wiemy kiedy umieramy? Niektórzy być może tak, inni zapewne nie. Znamy dobrze stan gdy zasypiamy, nie znamy natomiast stanu, gdy umieramy. Być może mamy świadomość umierania, ale jest ona zawsze obecna – zgodnie ze starym powiedzeniem Epikura – przed naszą śmiercią. Kto nam powie, w momencie gdy nasza świadomość będzie gasnąć, że właśnie oto doświadczamy śmierci?
O Polakach
Wczoraj był 11 listopada. Dziesiątki tysięcy Polaków świętowało swoją polskość, głównie niestety w ramach tak zwanego patriotyzmu ulicznego, pokazowego i zakompleksionego. To ostatnie słowo, dosyć niezręczne, ale obecne w języku, odnosi się do słynnych polskich kompleksów, z których jednym z ważniejszych jest kompleks niższości. Od dwustu lat wstajemy z kolan, a dziś podobno szczególnie. Jak jednak owo odwieczne wstawanie odcisnęło się na Polakach? Czy doprowadziło do poczucia solidarności z innymi Polakami w walce o postawę wyprostowaną? Nie, bo dobrze wiemy, że na co dzień Polak Polakowi pozostaje wilkiem. Jaki zatem mamy stosunek do tych, co z kolan nigdy nie wstaną, chociaż są Polakami? Odpowiem jednym słowem: przerażający. Podam tylko jedną liczbę by swe przekonanie uzasadnić. W 2002 przeprowadzono eksperyment, w którym psycholog społeczny M. Paśka pytał pod supermarketami klientów, kto z nich podpisałby petycję dotyczącą zlikwidowania miejsc dla niepełnosprawnych na parkingach supermarketowych. Petycję poparło 37,5% respondentów! Ta liczba nawet nie wymaga dalszego komentarza.
O racjonalności człowieka
„Powiadają, że człowiek jest istotą racjonalną. Przez całe życie szukałem dowodów, które by potwierdziło słuszność tego twierdzenia.” Dobrze, że powiedział to filozof, Bertrand Russell, któremu nieobca była ponadto matematyka i logika. Filozofowie bowiem, choć jak widzimy nie wszyscy, byli od samych początków swej dziedziny piewcami racjonalności człowieka. Złudzenie racjonalności jest bodajże największą z ludzkich autoiluzji, podtrzymywaną taki napuszonymi nazwami jak „animal rationale” Augustyna, „substancja indywidualna mająca rozumną naturę” Boecjusza, czy wreszcie osadzająca naszą racjonalność w biologii „Homo sapiens” Linneusza. Skąd bierze się ta autoiluzja, pomimo przeważających przykładów z dziejów naszego gatunku, pokazujących jego fundamentalną irracjonalność? Odpowiedź sugerują słowa innego filozofa, Williama Jamesa: „Doznanie całkowitej wystarczalności chwili obecnej, jej absolutności, kompletny brak potrzeby jej wyjaśnienia, przeanalizowania lub uzasadnienia – oto co nazywam poczuciem racjonalności. Krótko mówiąc, z chwilą gdy z jakichkolwiek względów mamy możność doskonale płynnego myślenia, treści naszego myślenia wydają się racjonalne”. Oczywiście nie wszyscy doświadczamy takiej płynności myślenia, ale ci, którym myślenie przychodzi równie łatwo jak oddychanie bez wątpienia czują się istotami racjonalnymi.
