O rzeźni

Franz Kafka był jednym z najprzenikliwszych obserwatorów kondycji współczesnego człowieka. W jednym ze swoich aforyzmów pisze: „Jesteśmy grzeszni nie tylko dlatego, że zjedliśmy z Drzewa Poznania, ale i dlatego, że jeszcze nie zjedliśmy z Drzewa Życia. Grzeszny jest stan, w którym się znajdujemy, niezależnie od winy”. Kondycją człowieka jest niemożność sięgnięcia po owoce z Drzewa Życia. Dlaczego? Bo aby dotrzeć do życia, konieczne jest zniszczenie samego siebie. W przeciwnym razie u końca życia czeka nas rzeź – tak ujął to jeden z rabinów, którego kazania mogły być znane Kafce. Emil Cioran także nazwał ten świat „podrzędną rzeźnią”. Jedynym sposobem, by uniknąć tej rzezi jest ekstatyczny wzlot i przekroczenie bram Prawa. Ale właśnie niemożność uczynienia tego stanowi sedno poglądu Kafki na kondycję człowieka. Mówi tym słynna przypowieść z Procesu, którą tu przypomnę i pozostawię bez komentarza:

„We wprowadzeniach do prawa jest mowa o takiej pomyłce: przed prawem stoi odźwierny. Do tego odźwiernego przychodzi jakiś człowiek ze wsi i prosi o wstęp do prawa. Ale odźwierny powiada, że nie może mu teraz udzielić wstępu. Człowiek zastanawia się i pyta, czy nie będzie mógł wejść później. ’Możliwe – powiada odźwierny – ale teraz nie’. – Ponieważ brama prawa stoi otworem, jak zawsze, a odźwierny ustąpił w bok, schyla się człowiek, aby przez bramę zajrzeć do wnętrza. Gdy odźwierny to widzi, śmieje się i mówi: ’Jeśli cię to kusi, spróbuj mimo mego zakazu wejść do środka. Lecz wiedz: jestem potężny. A jestem tylko najniższym odźwiernym. Przed każdą salą stoją odźwierni, jeden potężniejszy od drugiego. Już widoku trzeciego nawet ja znieść nie mogę’. Takich trudności nie spodziewał się człowiek ze wsi. Prawo powinno przecież każdemu i zawsze być dostępne, myśli, ale gdy teraz przypatruje się dokładnie odźwiernemu jego futrzanym płaszczu, jego wielkiemu, spiczastemu nosowi, jego długiej, cienkiej, czarnej, tatarskiej brodzie, decyduje się jednak, aby raczej czekać, aż dostanie pozwolenie na wejście. Odźwierny daje mu stołeczek i pozwala mu siedzieć przed drzwiami. Tam siedzi całe dnie i lata. Robi wiele starań, by go wpuszczono, i zamęcza odźwiernego prośbami. Odźwierny urządza nieraz z nim małe przesłuchania, wypytuje go o jego kraj rodzinny i o wiele innych rzeczy, ale są to obojętne pytania, jakie stawiają wielcy panowie, a końcu wciąż mu powtarza, że jeszcze nie może go wpuścić. Człowiek, który dobrze zaopatrzył się na podróż, zużywa wszystko, nawet najcenniejsze przedmioty, na przekupienie odźwiernego. Ten wprawdzie wszystko przyjmuje, ale mówi przy tym: ’Biorę to tylko dlatego, byś nie sądził, żeś czegoś zaniedbał.’ – W ciągu tych wielu lat obserwuje człowiek odźwiernego prawie nieustannie. Zapomina o innych odźwiernych i ten pierwszy wydaje mu się jedyną przeszkodą przy wejściu do prawa. W pierwszych latach przeklina swoją nieszczęsną dolę, później, gdy się starzeje, mruczy już tylko pod nosem. Dziecinnieje, a że w tym długoletnim obcowaniu z odźwiernym poznał także pchły w jego futrzanym kołnierzu, prosi je również, by mu pomogły i nakłoniły odźwiernego do ustępliwości. W końcu światło jego oczu słabnie i nie wie już, czy wkoło niego staje się naprawdę ciemniej, czy tylko oczy go mylą. A jednak poznaje teraz w ciemności jakiś blask, nie gasnący, który bije z drzwi prowadzących do prawa. Odtąd nie żyje już długo. Przed śmiercią zbierają się jego głowie wszystkie doświadczenia całego tego czasu w jedno jedyne pytanie, którego dotychczas odźwiernemu nie postawił. Kiwa na niego, ponieważ nie może już podnieść drętwiejącego ciała. Odźwierny musi się nisko nad nim pochylić, gdyż różnica wielkości zmieniła się bardzo na niekorzyść człowieka. ‘Co chcesz teraz jeszcze wiedzieć? – pyta odźwierny. Jesteś nasycony. – Wszyscy dążą do prawa – powiada człowiek – skąd więc to pochodzi, że w ciągu tych wielu lat nikt oprócz mnie nie żądał wpuszczenia?’ – Odźwierny poznaje, że człowiek jest już u swego kresu, i aby dosięgnąć jeszcze gasnącego słuchu, krzyczy do niego: ’Tu nie mógł nikt inny otrzymać wstępu, gdyż to wejście było przeznaczone tylko dla ciebie. Odchodzę teraz i zamykam je’”.

Dodaj komentarz