O filozofii i licealistce

Praktykować filozofię to nieustannie wpatrywać się rzeczywistość i dostrzegać w niej ciągle nowe kształty, figury, sensy. Bowiem świat, życie, umysł mają strukturę fraktalną. Podobnie jak możemy nieskończenie długo wnikać w strukturę fraktala, tak możemy zgłębiać, analizować i odkrywać kolejne pokłady sensu, kolejne obrazy świata wyłaniające się pod naszym uważnym spojrzeniem. Ci, którzy satysfakcjonują się jakąś „prawdą”, zatrzymują się w tym procesie badania w pewnym momencie, chwytają się jakiejś cząstkowej konkluzji i lgną do niej jak zbłąkana dusza do zbawiciela. Mój umysł nigdy nie uchwycił się żadnej „prawdy”, od kilkudziesięciu lat szuka i bada, ciągle odkrywa. Ma to swoją dobrą stronę – zawsze bowiem czuję się w pewnym okresie mego życia mądry, by po 2-3 latach odkryć, żem był głupi. Cóż, umrę w słodkim złudzeniu, że jestem mądry…
Ale notoryczne przylgnięcie do „prawdy” mnie przeraża. Szczególnie mnie to przeraża w przypadku młodych ludzi, którzy postawieni przez mnie wobec perspektywy dożywotniego poszukiwania sensu odczuwają lęk. Pamiętam jedną z pierwszych rozmów w liceum, w którym od 1992 roku prowadziłem zajęcia z filozofii i etyki. 19-letnia maturzystka zatrzymała mnie po lekcji, stawiając pytania, których teraz nie pomnę, ale będące odzwierciedlaniem typowych rozterek tego wieku. Odpowiedziałem jej, że można zaleźć odpowiedź na jej problemy, ale zajmie to 10 lat. „Tak długo?!” zakrzyknęła przerażona. „I want it now, I want it all” – to motto młodych. A co stanie się z nami, pytają, jeśli nie uznamy jakiejś prawdy za ostateczną? Ale to pytanie wynik z lęku, a ten jest najgorszym doradcą. Trzeba puścić wszelkie oczekiwania i wyobrażenia. Życie zawsze nas wtedy zaskoczy, bo takie jest. Nigdy, aż do samej śmierci nie odpuszczajcie możliwości zaskoczenia.

1 komentarz do “O filozofii i licealistce

  1. Bartlomiej Pawlowski's awatarBartlomiej Pawlowski

    Czy egzystencja poprzedza esencję czy nie – można by pewnie (i warto) się dłużej pozastanawiać. Ale czy nie jest trochę tak, że trudno jest się młodemu (i nie tylko takiemu zresztą) człowiekowi pozastanawiać nad sensem lęku, który czuje za sprawą jakiejś np. sytuacji granicznej, w której się znalazł(a), gdy co chwilę przychodzą na jego/jej smartfon powiadomienia na apki społecznościowe, wiadomości itp? Może trzeba/ by nieść filozoficzną nowinę do tych ostatnich enklaw, gdzie jeszcze nie ma mobilnego internetu: bezdomnym i więźniom? Chociaż i oni często są już „w zasięgu”… No chyba, że jeszcze chorym w szpitalach i umierającym w hospicjach. Jednym słowem: wolontariat i osoby, których już nikt nie chce. Samotność otwiera, pękają spójne kiedy indziej systemy mechanizmów obronnych. Wspomniana maturzystka zatrzymała Pana fizycznie, po lekcji. To nie to samo co polajkować, zagadnąć, czy dodać do znajomych w mediach społecznościowych. W tym był pewien dramatyzm, chwila napięcia, przełamanie się, podejście, wyjawienie swoich rozterek (i to mimo tego, że Pan zapewne jakiegoś terroru i niepotrzebnego napięcia na lekcjach nie budował, a domyślam się, że wręcz przeciwnie). Moment otwarcia się i ukazania drugiej osobie bez maski jest zawsze trudny. Tym bardziej, że profesor ma też oczywiście swoje życie, spieszy się pewnie gdzieś i co ja tu mu będę głowę zawracać. Więc może lepiej nie spytam. Nie wiem czy można tę maskę-personę łatwo poluzować w internecie. I to zwłaszcza w tym formacie, jak np tu, gdzie jesteśmy z imienia i nazwiska.Ech, gdzie te czasy forów internetowych, na któych każdy był pseudonimem i się dyskutowało na bardzo poważne, nieraz bolesne tematy w gronie anonimowych awatarów, ale jednak często bliskich. No ale to się skończyło wraz z pojawieniem się naszej klasy i facebooka, koło 2010- 2012 wg moich szacunków. Czy może się mylę i wciąż jeszcze ludzie fizycznie zatrzymują i pytają? Przez ostatni rok prawie nie wychodziłem z domu i nie mam nawet iluzji pewności nt tego co się dzieje w tzw. świecie zewnętrznym.

    Polubienie

    Odpowiedz

Dodaj komentarz