Odkryłem u siebie nowy rodzaj nerwicy. To internetoza. Od miesięcy siedzę przed ekranem komputera, prowadzę webinary dla studentów, odpowiadam na maile, skanuję dokumenty. Wszelka aktywność zawodowa przeniosła się, jak to pięknie mawiają, do przestrzeni internetu. Rzadkie wizyty na uczelni wywołują wrażenie obcowania z absurdalną rzeczywistością rodem z filmów postapo. No i parę dni temu zrobiłem ostatni webinar. Powinienem być zadowolony i korzystać z wolnych chwil. Ale nie jestem. Wewnętrzny głos mi mówi: Czy czegoś nie zapomniałeś? Na pewno nie musisz jutro prowadzić jakiś zajęć? Czy nie powinieneś czegoś jeszcze przeczytać na poczcie? Tylko z tego jednego powodu, że teraz siedzę przed komputerem ten głos się odzywa, ewokując internetozę. Może jestem zbyt starej daty by odczuwać radość, że nawet trening interpersonalny się odbywa online, jakom usłyszał od pewnej psycholożki. Nie, nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu. Jesteśmy ludźmi i byłoby najlepiej, gdybyśmy nimi pozostali. Internet to śmierć ludzkości.
Archiwa miesięczne: Styczeń 2021
Nagardżuna
Największy z dialektyków buddyjskich, twórca najsubtelniejszego poglądu filozoficznego w historii ludzkości. Wedle legendy władca węży (nagaradźa) miał przekazać mu teksty sutr mahajany zebrane pod nazwą „Pradźniaparamita”. On sam miał się kiedyś odwołać do następującego znaczenia słowa naga, cytując Buddę; „Wąż jest tym, który niszczy splamienia”. Stworzona przez niego filozofia madhjamaki głosiła pustkę (śunja) wszystkich rzeczy. Nagardżuna odkrył, że intelekt jako narzędzie poznania rzeczywistości całkowicie zawodzi, jest bowiem wewnętrznie sprzeczny, a zatem każde twierdzenie przy dogłębnej analizie przechodzi w swe przeciwieństwo. Należy przeto odrzucić wszelkie intelektualne kategorie, w tym te najwyższe – istnienia i nieistnienia, bo natura rzeczywistości nie jest osiągalna dla pojęć. Ścieżka środkowa (madhjamaka) oznacza odrzucenie skrajności generowanych przez intelekt i pozostawanie w nieuchwytnym miejscu środkowym. Gdy dzięki wiedzy odrzucimy wszelkie złudzenia, ukaże się nam takość (tathata) rzeczy, takimi jakie one są. Wtedy zobaczymy, że samsara i nirwana są tożsame. Nie może być inaczej, albowiem rzeczy są puste, pozbawione istoty i pojawiają się wedle zasad prawa współzależnego powstawania.
O prawdy pożądaniu
W umyśle ludzkim znajdujemy dosyć niezwykłą właściwość – jest to pożądanie prawdy, pragnienie przylgnięcia do jakiegoś fragmentu doświadczenia, który uznamy za ostateczny i absolutnie obowiązujący – jednym słowem prawdziwy. Z tą naturalną skłonnością naszego umysłu zmaga się praktyka filozofii, ukazując, że owo dążenie do prawdy absolutnej – występujące przecież nawet w najbardziej prymitywnych umysłach – wypływa z podstawowego lęku, zrodzonego przez samą naturę świadomości. Świadomość objawia nam świat, który jest ciągłym przepływem, świat, nad którym nie możemy zapanować, nie możemy kontrolować. Dlatego pożądamy prawdy absolutnej, czy to religijnej, czy naukowej, czy nawet – o zgrozo! – filozoficznej, która by nam sprowadziła nieogarnioną złożoność świata do paru prostych myśli. To bez wątpienia największy błąd ludzkości! Zrodził on niegdyś, u samego zarania świadomości, wiarę w bogów kontrolujących przepływ strumienia rzeczywistości. Ta wczesna epoka ludzkiej świadomości była koniecznym etapem jej rozwoju, ale, na bogów, trzeba z niej wyrosnąć! To, co człowiek pierwotny odczuwał jako bogów, to były siły, nad którymi nie panował. Świat współczesny mami nas złudzeniem „opanowania przyrody”, jej „podboju”. To intelektualistyczne zwyrodnienie, pycha charakterystyczna dla człowieka Zachodu, apotropaiczne zaklinanie tego, co nie do opanowania. Trzeba pewnego wyrafinowania kultury by ową całość nazwać tao, jak to uczynili Chińczycy. Chiński pogląd na świat jest dobrym przykładem tego jak dobra filozofia eliminuje złą religię. Zawsze podejrzewałem, że Chińczycy mają bardzo praktyczne podejście do życia. Nie myliłem się: „Zarówno religia, jak i poezja są wytworem ludzkiej fantazji. Obie mieszają wyobraźnię z rzeczywistością. Różnica między nimi polega na tym, że religia przyjmuje to, co sama głosi, za prawdę, poezja zaś traktuje to, co sama mówi, jako fałsz i jest to świadome samooszukiwanie się.” (Feng Youlan, „Krótka historia filozofii chińskiej”, s. 170) Ja jestem po stronie poezji!
O Bogu
Czy zauważono już, że nad człowiekiem, któremu mówi się, że Bóg jest zły, nie można panować, natomiast panowanie nad tym, który od kołyski słyszy, iż Bóg jest dobry, przychodzi z łatwością? To prosty psychologiczny zabieg, który przyniósł tyle radości tym, którzy lubią panować. Ostatnio parę osób spytało mnie o Boga. Cóż, Bóg to sposób organizacji doświadczenia konkretnego człowieka. I tyle…, nie ma o co kruszyć kopii. W swojej biografii N. Kazantzakis przytacza słowa człowieka będącego pierwowzorem Greka Zorby: „…jeśli jakiś klecha przyjdzie mnie wyspowiadać i dać mi komunię, powiedz mu, żeby się ulotnił, i że może mnie nawet przekląć!” ( I. D. Yalom, Psychoterapia egzystencjalna, s. 130). To model życia, w którym w momencie śmierci pozostawiamy tylko „wypalony zamek”. Nikt i nic nie ma się wtedy czego uczepić – bo i kto, jeśli już nie ja?
O myśleniu i zapytywaniu
Myślenie można porównać do oddychania. Oddychanie jest czynnością, która dokonuje się automatycznie, ale czasami możemy świadomie kontrolować jego proces. Oddychamy nawet przez sen, ale gdy lekarz nas poprosi o głęboki oddech, wtedy bez trudu sterujemy naszymi płucami i wykonujemy parę głębokich wdechów. Pewien etap praktyki jogi, zwany pranajamą, polega na kontrolowanym oddychaniu. Analogicznie, możemy postarać się kierować naszym myśleniem, każdorazowo wybijając je z pozycji, w której chce spocząć. Narzędziem, które to czyni w sposób najdoskonalszy jest pytanie. Pytanie zatrzymuje bezrefleksyjny strumień naszej świadomości i luzuje nasze lgnięcie do przekonań. Dlatego filozofowie tak mocno akcentowali wagę zapytywania. Pytając przejmujemy kontrolę nad naszym myśleniem. Dzięki pytaniu możemy podważyć każdą treść naszej świadomości. Stąd pochodzi najbardziej radykalne filozoficzne ćwiczenie, polegające na postawieniu sobie pytania: „A może wszystko, co myślisz jest nieprawdą?” Spróbuj zadać sobie to pytanie. Spróbuj szczególnie podważyć wszystkie opinie, które masz na swój temat, nawet te hołubione i pieszczone od wczesnego dzieciństwa. Co pozostanie? Lęk. Kto ma mi powiedzieć, kim jestem, jeśli podważę wszystko, co stanowi treść mej świadomości? Czujemy się zagrożeni w swym istnieniu, jeśli nie mamy gotowego zestawu mniemań na swój temat. Ale skąd się wzięły owe mniemania? Czy to my je wytworzyliśmy? Nie, otrzymaliśmy je w spadku po rodzicach i poprzednich pokoleniach, otrzymaliśmy je wraz z całym dobrodziejstwem kultury. To one nas tworzą. To one są także niestety źródłem naszych fundamentalnych lęków. Nasze nieprzemyślane, niepodważone przekonania zarazem tworzą nasze lęki, jak i wydają się być antidotami na nie. To błędne koło, w którym kręcimy się dopóty, dopóki nie uświadomimy sobie, że nasz mózg tworzy naszą rzeczywistość. Kultura jest koszmarem, z którego musimy się przebudzić. Zadając pytania.
