O podtlenku azotu

Słynny brytyjski chemik, sir Humphry Davy, już pod koniec XVIII wieku przeprowadził pierwsze badania nad podtlenkiem azotu. Podtlenek azotu to substancja o właściwościach anestetycznych, znana też jako gaz rozweselający. Opisał swoje doświadczenia, bo jak każdy prawdziwy naukowiec, zbadał wpływ tej substancji na swój umysł. Oto jego relacja: „Olśniewające, jakby bardziej intensywne doznania wzrokowe, jeśli zaś chodzi o dźwięki, słyszałem każdy szmer w pokoju.  Wraz z tym, jak rosło poczucie przyjemności, traciłem kontakt ze światem zewnętrznym. Przez głowę przenikały ciągi bardzo żywych wyobrażeń, które ze słowami łączyły się w zupełnie nowatorski sposób. Znalazłem się w świecie idei na nowo powiązanych i na nowo przekształconych. Teoretyzowałem, roiłem sobie, że dokonuję wielkich odkryć”.
Około sto lat później psycholog i filozof, William James, także eksperymentował z tą substancją. Zostawił po sobie wiele ciekawych opisów efektów, jakie miała ona na jego umysł. Jedną z ciekawszych fraz, rzekłbym najbardziej heglowskich, jaka się pojawiła w jego umyśle była: „There are no differences but differences of degree between different degrees of difference and no difference”. Lecz ciekawsze jest to zanotował o innym swym doświadczeniu, podobnym do relacji Davy’ego. James zaznał, po zażyciu podtlenku azotu, niezwykłego stanu świadomości. Objawiła mu się w nim cała prawda o wszechświecie. Gdy wychodził tego stanu wszechwiedzy, zapisał ową wiedzę gdzieś na parapecie. Po wyjściu ze stanu odmiennej świadomości miał poczucie, że gdzieś utrwalił ową wszechwiedzę, że zatrzymał w pojęciach wiedzę o absolucie. Zerknął na parapet, a tam widniała fraza: „Smith jest idiotą”. Pewnie był to jego sąsiad, i w tym momencie ta fraza jest absolutnie prawdziwa. Absolutnie prawdziwa i zarazem pozbawiona wszelkiego sensu. Tak czasem bywa z objawieniami naszej intuicji, są absolutnie przekonujące ale często ich wartość poznawcza jest warta zero.

2 komentarze do “O podtlenku azotu

  1. Bartlomiej Pawlowski's awatarBartlomiej Pawlowski

    Bardzo lubię czytać o psychodelicznych (pozwalam sobie doświadczenia z podtlenkiem azotu zaliczyć do tej kategorii) stanach wielkich umysłów, które po latach solidnej, zdyscyplinowanej pracy pozwalają sobie na małą „wycieczkę”. Ale popularność substancji zmieniających percepcję i świadomość jest absolutnie demokratyczna i często liczne relacje z tripów okazują się banałem albo wręcz banalnym bełkotem. Zresztą nie omija to i samych uczonych jak to widzimy w cytowanym przez Pana profesora przykładzie. W przypadku umysłu niekrytycznego może dojść do jego otwarcia ale i do fanatyzmu (pewnie tym częściej im należy on do osoby jednocześnie mało twórczej i podatnej na frustrację). Dlatego jestem umiarkowanym optymistą jeśli chodzi o tę ostatnią, najnowszą falę entuzjazmu związanego z psychodelikami. Zastanawiam się czy do tego nawiązuje pański wpis czy to bez związku z bieżącym wysypem różnych popularnych artykułów i filmików…?
    Dla kontrastu do obfitej produkcji słownej, którą to różne eksperymenta potrafią uruchomić i która zalewa nas rozmaitymi teoriami spiskowymi postawił bym na drugiej szali wywiad z Ryszardem Engelkingiem, który wczoraj akurat czytałem w Dwutygodniku. Matematyk i tłumacz Flauberta (i nie tylko). Człowiek godzący dwa rozłączne zazwyczaj (wg stereotypu) światy humanistyki i nieludzkiej ścisłości. Błyskotliwy i piękny ale zarazem trzeźwy i skromny. Pozdrawiam wszystkich umiarkowanie nieludzko! 🙂
    https://www.dwutygodnik.com/artykul/6545-rytm-melodia-i-rachunek-sylab.html

    Polubienie

    Odpowiedz

Dodaj komentarz