Pewien współczesny hinduski guru napisał w swej książce o karmie takie słowa: „Powodem niedoli nie jest sytuacja zewnętrzna, ale sposób, w jaki na nią reagujesz. Twoja karma nie zależy od tego, co ci się przydarza, lecz od sposobu, w jaki reagujesz na to, co ci się przytrafia”. Jak zaznacza dalej, karma oznacza działanie. Czyje? Moje. Jeśli cierpię w jakiejś sytuacji to nie z jej powodu, ale dlatego, że reaguję na nią w określony sposób. Albowiem karma nie jest jakimś nieubłaganym fatum, karma to nasze odczuwanie życia i reakcja na nie. Karma to działanie, takie jakie jest dostępne człowiekowi, czyli zmiana swojego stosunku do tego, co mu się przytrafia. Źródłem mojego cierpienia teraz nie są moje przeszłe czyny. Jest nim to, jak obecnie reaguję na te ślady przeszłości. Jak mawiał Dalajlama, jeśli ktoś jest chory, to jest jego karma, ale karmą lekarza jest podjęcie się leczenia tej choroby, czyli aktywne działanie. Podobnie w naszym przypadku – coś się nam przytrafia, a my możemy to potraktować jako okazję do właściwej reakcji.
Te nauki zadziwiająco przypominają te, które w dawnych czasach udzielali stoicy. Epiktet rozpoczyna swój „Podręcznik” (Encheiridion) od sformułowania: „Z wszystkich rzeczy jedne są od nas zależne, drugie zaś niezależne. Zależne są od nas: sądy, popędy, pragnienia, odrazy i jednym słowem – to wszystko, co jest naszym dziełem. Niezależne natomiast są od nas : ciało, mienie, sława, godności i jednym słowem – to wszystko, co nie jest naszym dziełem”. Jasno wskazuje tym samym na obszar wolności człowieka. Człowiek bowiem z jednej strony podlega całości wszechświata, będąc jego marną cząstką, jak to pięknie opisywał Marek Aureliusz w Rozmyślaniach, ale z drugiej strony zachowuje dla siebie wolność osądu. To osąd dla stoików był najważniejszy, bo od niego zależą nasze pragnienia i odrazy. Wszechświat sprowadza na nas rozmaite przypadki, a my mamy wolność reakcji, możemy wybrać wedle naszego osądu, czym dla nas jest to, co nam się przydarza.
Hinduscy guru i stoicy niekoniecznie musieli czerpać od siebie nawzajem. Raczej sięgali niezależnie od siebie do odwiecznego źródła mądrości. Jedni piszą o karmie, drudzy o rozumnej pneumie, przenikającej całość wszechświata. Niezależnie od słów, od filozofii, jaka kryje się za nimi, sedno jest to samo. Jest nim prowadzenie życia w sposób, który najbardziej przystoi człowiekowi. Jest to kierowanie się w życiu mądrością, a mądrość to nic innego jak połączenie rozumu i uczuć. Dzięki rozumowi wiem, jak coś zrobić. Dzięki uczuciu wiem, czy należy to zrobić. Nie wszystko, co możliwe do pomyślenia, trzeba urzeczywistniać, warto wpierw spytać się serca, czy to będzie mądre. Tylko odwołując się do tak pojętej mądrości możemy odróżnić to, co działa na mnie (karma) od tego, co ja mogę zrobić, a co jest również karmą, tylko już moją karmą, moim działaniem.
Jeśli karmą jest to, co mi się przy-darza, to znaczy że jest ona darem. Mam takie ciało, a nie inne, żyję w takich, a nie innych czasach, przy-darzają mi się w tym życiu rozmaite rzeczy. To wszystko jest darem dla mnie, mogę z niego skorzystać i w ten sposób wypalić moją karmę. Jeśli utyskujemy na przypadek, który sprowadził na nas niechciane rzeczy (mam na myśli słynne pytanie: „Dlaczego akurat mnie to spotkało?”), to pamiętajmy, że przypadek to także coś co nam przy-pada, to nasza działka w losie całego wszechświata, jakby to rzekł stoik. Takie rozumienie przy-padku i przy-darzania się jest warunkiem wstępnym pojawienia się właściwej reakcji, polegającej na indywidualnej odpowiedzi na pytanie, jakie zadało mi życie. Odpowiadając na to pytanie mogę znaleźć sobie miejsce w owej wszechcałości, moje miejsce w tym jej zakątku, który mi przy-padł na ten krótki czas zwany życiem.
