O rozumieniu siebie

W każdym człowieku jest zakątek, o którym on nic nie może powiedzieć, którego nie zna. A jeśli z tego zakątka coś wypłynie na światło dzienne, ów człowiek tego nie rozumie. Znaczy to, że nie zrozumie samego siebie. To, że w pełni i całkowicie pojmujemy samych siebie, że wszystko w nas jest nam dostępne i jasne, jest jedną z największych iluzji. Jakże bowiem często z tego zakątka wyłaniają się takie stany psychiczne, myśli i uczucia, które danego człowieka powinny wprawić w ekstremalne zdziwienie albo i przerażenie. Ale tak się nie dzieje. Dlaczego? Odpowiada za to mechanizm działania świadomości, będącej w swej podstawowej funkcji uniwersalnym mechanizmem identyfikacji ze wszystkim, co w niej się zjawia. Cokolwiek sobie uświadamiam czy czuję, to jest mną – tak mówi mi moja świadomość.

Mam zatem radę praktyczną wypływająca z powyższych obserwacji: nigdy nie należy brać dosłownie nic z tego, co ktoś o sobie mówi. Absolutnie nic. Podobnie z tego, co my sami o sobie myślimy. Prawie wszyscy ludzie biorą za dobrą monetę wszystko, co tylko pojawia się w ich umysłach, a zwłaszcza to, co wypływa z owego ukrytego zakątka. Zachowują się jak osobniki poddane sugestii posthipnotycznej i racjonalizują wszelkie myśli i impulsy. Wyobraźcie sobie – ludzie traktują siebie na serio. Dla mnie jest to doprawdy coś zadziwiającego.

Ostatnimi czasy miałem możliwość obserwowania i uczestniczenia w różnych ciekawych zdarzeniach. Ludzie w nich uczestniczący bez wątpienia uważali, że są świadomi. Tu moja refleksja jest prosta – traktowali oni to co robią i swoje stany wewnętrzne bardzo poważnie. Spotkałem się na przykład z opinią że „uczucia są zawsze prawdziwe”. To ciekawe stanowisko, zważywszy, że uczucia pochodzą z owego zakątka. Osoby czujące uwielbiają się jednak z nimi identyfikować, podobnie jak ideolodzy ze swoimi myślami. Ot, taki imperializm epistemologiczny, pozwalający za pomocą paru pojęć wszystko uzasadnić.

Krańcową postacią takiego identyfikowania się ze swoimi myślami i stanami wewnętrznymi jest schizofrenia. Jak dobrze wiadomo, wszelkie patologie najlepiej pokazują sposób funkcjonowania ludzkiego umysłu. Schizofrenik wierzy, że głosy w jego głowie są realne, że to, co widzi jest realne i że jego uczucia są realne. Schizofrenik nie jest zdolny do tego, by obserwować samego siebie, bo całkowicie się utożsamił się z treściami swojego umysłu – a jest to nic innego jak najprostsza definicja stanu nieświadomego.

Zwykli ludzie nie są schizofrenikami, ale poziom ich samoświadomości jest w większości przypadków prawie zerowy. Są takimi niedorobionym schizofrenikami drugiego sortu, pałętają się po swoim życiu na oślep, nie wiedząc kim są i co robią na tym świecie, a wszystko, co im miga pod czaszką biorą za dobrą monetę. Ich życie nie ma większego sensu, ale nawet tego nie widzą. Nie rozumieją samych siebie i nawet nie odczuwają takiej potrzeby. Niczym się właściwie nie różnią od zwierząt, z tym, że zwierzęta mają nad nimi znaczącą przewagę – słuchają się swoich instynktów. Ludzie natomiast mają zaburzoną strukturę instynktów, zwichrowaną przez ten koszmarny wynalazek ewolucji, zwany świadomością.

2 komentarze do “O rozumieniu siebie

  1. Kamil's awatarKamil

    „…niedorobionym schizofrenikami drugiego sortu…” – Zaśmiałem się na głos.

    To świetne określenie na masy które dzisiaj „produkuje” społeczeństwo.

    Pozdrawiam

    Polubienie

    Odpowiedz
  2. Sylwia Lewandowska's awatarSylwia Lewandowska

    Dla mnie uczucia są prawdziwe, są realne; dlaczego nie należy uznawać ich za prawdziwe, jak to rozumieć? Nasze ciało, które doświadcza przecież ‚jest’. Inną kwestią jest błędne zespolenie z nimi, raczej można je smakować, czasami się w nich wykąpać, ale pamiętać, że nie są trwałe, że nie raz zwodzą. Fakt, że nasza kultura na piedestał wyniosła uczucia, ale wyniesiona na piedestał jest też świadomość, ta ostatnia w ogóle mam wrażenie, że nabrała klasistowskiego wydźwięku, jesteśmy świadomi, więc jesteśmy lepsi, niż ci, którzy są jak zwierzęta, odżywiamy się lepiej, mieszkamy lepiej i w ogóle jesteśmy ponad. Zgadzam się , że dystans jest jak najbardziej wskazany, ale potrzebujemy też poręczy, tak, jak i maski:)

    Polubienie

    Odpowiedz

Dodaj komentarz