Przypowieści zen słyną ze swej zwięzłości i kontrowersyjnych sformułowań. Cóż, to jedna z najbardziej radykalnych form duchowości, taka, która nie bierze jeńców. Dobrym przykładem jest wymiana zdań między mnichem a Joshu.
Mnich: Czym jest duchowość?
Joshu: Górą gówna w Czystej Krainie.
Genialne! Szukając duchowości szukamy czystości, dobra, piękna, dobroci. Któż mógłby zapragnąć góry gówna w tak pięknej krainie? Nie wiem czy te słowa są autentyczną wypowiedzią Joshu, bo znalazłem je w internecie, na stronie pewnego bardzo podejrzanego osobnika. Tchną jednak taką absolutną autentycznością, że nie mogłem się oprzeć pokusie ich przytoczenia.
A zatem, jak to jest z duchowością i gównem? Oto próbka zaczerpnięta z internetu:
„Bo prawdziwe JA nie musi, nie potrzebuje i nie boi się, że nie wytrzyma. Prawdziwe JA słucha, obejmuje, daje przestrzeń. Z tego miejsca możesz podejmować decyzję – iść za tym, co się pojawia, czy się zatrzymać… nie z przymusu, ale z miejsca wolności.”
Zaiste, boskie, wyperfumowane gówno, nieprawdaż? Przykłady mógłbym mnożyć w tysiące. Oprócz takiego bełkotu jest też coś co nazywam duchowością książki kucharskiej: „Zrób, potem to, a następnie to i osiągniesz właściwe, pożądane efekty. Wiem o tym, bo tak napisano w książkach i mi powiedziano na webinarach”.
To ja już wolę wrócić do koanów zen, dziwnych taoistycznych tekstów Czuang-tsy i chwilowych wglądów wielkich pisarzy i filozofów. Joshu naśmiewa się z tych, którzy w Sukhavati (Czysta Kraina, Zachodni Raj) widzą prostą ścieżkę do wyzwolenia z cierpienia. Nie ma łatwych, prostych ścieżek. Jest tylko twoja ścieżka. A ta jest najtrudniejsza.
