W 1951 roku czarnoskóra Amerykanka Henrietta Lacks zachorowała na raka szyjki macicy. Bez jej wiedzy lekarz w szpitalu Johna Hopkinsa pobrał z guza do badań próbkę komórek. Naświetlania okazały się bezskuteczne i w tym samym roku Henrietta zmarła. Jej komórki jednak okazały się bardzo żywotne – co w przypadku raka jest eufemizmem, gdyż były po prostu wyjątkowo agresywne. Nie obumarły po paru dniach, jak to zwykle bywa, ale namnażały się bez ograniczeń w hodowli i dały początek linii komórkowej nazwanej HeLa. Jest ona obecna współcześnie we wszystkich praktycznie laboratoriach biologicznych i biotechnologicznych. Łączna masa wszystkich wyhodowanych komórek linii HeLa już dawno przekroczyła miliony ton. Użyto tych komórek w badaniach nad szczepionką na polio, HIV, do badania różnych postaci raka, technik in vitro i klonowania, mapowania ludzkiego genomu, wpływu rozmaitych substancji na ludzkie komórki, były nawet na stacji kosmicznej. Komórki Henrietty są praktycznie nieśmiertelne dzięki temu, że są komórkami rakowymi.
Jedynie taką nieśmiertelność obiecuje nam biologia. Religie wydają się obiecywać inną, czy jednak tak jest naprawdę? Przecież także w naszym umyśle jest coś, co stanowi dokładny psychologiczny odpowiednik komórek rakowych, a co jest odpowiedzialne za pragnienie nieśmiertelności. Ta kusząca obietnica wszystkich prawie religii jest bowiem niczym innym jak obietnicą nieustannego nawarstwiania się naszych doświadczeń, które będą trwać w nieskończoność, namnażając się jak komórki Henrietty. Pragnienie wiecznego trwania jest niczym innym jak nieograniczonym pragnieniem posiadania i gromadzenia przeżyć, jest rakiem naszego umysłu. Wielu już za życia oddaje się tej rakowej pokusie, gromadząc bogactwa materialne i doznania zmysłowe ponad wszelką miarę. Inni odkładają oddanie się owej orgii akumulacji na czas po śmierci, jednak w przypadku jednych i drugich jest to w gruncie rzeczy to samo pragnienie. Religijne pragnienie nieśmiertelności jest tylko przedłużeniem pragnienia doświadczania życia jako kolekcjonowania przeżyć i doznań. Czyż nie lepiej uleczyć się z tego raka i nie pragnąć?
