Jest temat, który ostatnio w moich dyskusjach na Facebooku wzbudził ciekawe reakcje. Gdy tylko zamieszczam coś związanego z koncepcją antropogenicznego pochodzenia globalnego ocieplenia, zawsze parę osób reaguje odruchową repulsją. Wielu moich inteligentnych, acz najczęściej nieobeznanych z myśleniem naukowym znajomych, gorąco zaprzecza tej tezie. Po chwili rozmowy zwykle okazywało się, że mój dyskutant nic na ten temat nie wie i odczuwa tylko naturalną niechęć do rzeczonej idei. Zamiast argumentów w dyskusji dostaję tylko parę wyświechtanych cliché, krążących po necie bzdur, które już czytałem dziesiątki razy. Jakie mogą być tego powody? Czy to tylko zwykłe lenistwo umysłowe, niechęć do szerszych lektur dotyczących tego tematu i niemożność zrozumienia skomplikowanych argumentów naukowych? Czy może niemożliwość wyobrażenia sobie, iż ludzie mogą mieć wpływ na całą planetę, która przybiera nieraz formę quasireligijnej wiary w moc naturalnych cykli planetarnych sterowanych cyklami słonecznymi? Czy też swoiście pojęty nonkonformizm, przejawiający się jako stawianie oporu naukowemu mainstreamowi, podejrzanie zgodnemu w tej kwestii (biolodzy zgadzają się w kwestii ewolucji, jakoś to nikomu oprócz kreacjonistów nie przeszkadza)? A może chodzi tu o lęk, podstawowy lęk przed uświadomieniem sobie, że gdyby antropogeniczne zmiany klimatu rzeczywiście miały miejsce, to oznaczałoby, że jest naprawdę źle i to my, ludzie, ponosimy za to winę? Zapewne w każdym indywidualnym przypadku wchodzi w grę jakaś kombinacja tych przyczyn. Jedno jest dla mnie pewne – kwestia globalnego ocieplenia uległa ideologizacji ( a przez polityków uległa komercjalizacji), ludzie już nie myślą, tylko przerzucają się stereotypami. Warto jednak pamiętać, że w dalszym ciągu jest to kwestia naukowa, która poddaje się racjonalnej argumentacji i badaniom.

Po naszej dyskusji dot. sposobu prezentacji problemu w mediach poszukałem sobie argumentów przeciwników. Opierają się one głównie na nadinterpretacji danych pochodzących z NASA. Konkretnie chodzi o przyrost lodowca na Antarktydzie (z pominięciem faktu, że ów przyrost maleje) oraz na informacji, że warstwa CO2 odbija energię rozbłysku słonecznego, co w opinii przeciwników miało by dowodzić twierdzeniu, że CO2 schładza atmosferę a nie podgrzewa. W drugim przypadku, przeciwnicy pomijają fakt, że energia która już się przedostanie jest prze CO2 zatrzymywana i przyśpiesza efekt cieplarniany.
PolubieniePolubienie