Osiemdziesiąt lat temu wybuchła II wojna światowa. Ludzkość, zaszokowana okropnościami I wojny światowej uważała, że była ona ostatnią z wojen. Jakże się myliła. Mnie podoba się koncepcja, że I wojna światowa, pełen chaosu i narastania ideologii okres międzywojenny i II wojna to swego rodzaju kolejna wojna trzydziestoletnia, którą tym razem rozlała się na cały świat. Nazwano ją największą katastrofą nowożytnej Europy. Moje pokolenie ma szczęście – od ponad siedemdziesięciu lat w Europie (przynajmniej Zachodniej) trwa pokój, ba!, zdążyli już narodzić się i umrzeć ludzie nie znający wojny. Ale wszystko ma swój koniec, szczególnie dobre rzeczy.
Kiedyś wojny toczono o dostęp od bogactw naturalnych. W dzisiejszych czasach wojny będą toczne z powodu braku tych bogactw. Weźmy jako przykład coś tak oczywistego i dostępnego dla nas jak woda. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że już dziś ponad 2 miliardy ludzi ma utrudniony dostęp do wody pitnej. Ciężko nawet sobie wyobrazić funkcjonowanie społeczeństw w warunkach niedoboru tego absolutnie podstawowego zasobu. Kryzys klimatyczny już teraz jest wyzwalaczem konfliktów zbrojnych, jak to pokazuje przykład Syrii. Pentagon głosi, że zagraża on bezpieczeństwu narodowemu Stanów Zjednoczonych. Zarzewiem katastrofy będzie też oczekiwany już wkrótce globalny kryzys ekonomiczny. Obecnie, na przykład w Afryce, istnieją tzw. państwa upadłe. Możliwe, że ów regres społeczeństw państwowych rozciągnie się na całość planety.
Ponadto, ludzie tak naprawdę nie lubią pokoju. Dla mnie w kwestii genezy wojen najistotniejszy jest czynnik psychologiczny – wojny są zakorzenione w naturze człowieka. Koniec wojen może nastąpić tylko z końcem ludzkości. Zbyt długi okres gnuśnego pokoju wyzwala w ludziach najgorsze instynkty. Jak pisał C.G. Jung: „Przecież to nic innego, jak tylko psyche ludzka wszczyna i toczy wojny, a nie świadomość człowieka. Świadomość lęka się, ale nieświadomość, w której zawierają się zarówno dziedzictwo epoki barbarzyństwa, jak i duchowe dążenia praojców, powiada człowiekowi: ‚Już czas na wojnę. Już czas zabijać i niszczyć!’ I człowiek słucha tego głosu”. A siedemdziesiąt lat pokoju to aż nazbyt długo.
