Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że słynne słowa z Biblii o „czynieniu sobie ziemi podaną” padają w niej dwa razy. Po raz pierwszy na początku Księgi Rodzaju (1,28): „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi”. No, niezbyt miło, ale już w kolejnym wersie mamy: „Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem”. Jest więc kontekst wegetariański, jak najbardziej zgodny z obecnymi zaleceniami, by jednym ze sposobów ratowania Ziemi przed kryzysem klimatycznym uczynić wegetarianizm właśnie. Dlaczego? Ano dlatego, że obliczono biomasę kręgowców chodzących obecnie po Ziemi. 67 proc. to zwierzęta hodowlane, 30 proc. to ludzie, a zaledwie 3 proc. to dzikie kręgowce. Zatem na naszej kochanej planecie żyją dziś głównie krowy, świnie, ludzie i trochę kurczaków. Ponadto, przemysłowa hodowla zwierząt przyczynia się do 18% emisji dwutlenku węgla. Zaiste, władamy planetą, powodując szóste wymieranie gatunków. Skromnie licząc, kilka gatunków wymiera co godzinę.
A skąd wynika owo „władanie”? Otóż jest drugie miejsce, gdzie te słowa się pojawiają w Biblii, i to z pewną istotną modyfikacją. Po potopie Bóg, zawierając przymierze z Noem, mówi: „Bądźcie płodni i mnóżcie się, abyście zaludnili ziemię. Wszelkie zaś zwierzę na ziemi i wszelki ptactwo powietrzne niechaj się was boi i lęka (?). Wszystko, co się porusza na ziemi i wszystkie ryby morskie zostały wam oddane we władanie. Wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm(!), tak jak rośliny zielone, daję wam wszystko” (Rdz 9,1-3). Te słowa, oprócz tego, że są gargantuiczną manifestacją pychy homo sapiens, wskazują na ważną różnicę zdań pomiędzy ich autorami. Nie można zaprzeczyć, że cywilizacja ziemska poszła za drugim autorem, namiętnie rozkoszując się konsumpcją wysokoenergetycznego białka zwierzęcego, jak również destrukcyjną eksploatacją wszelkich zasobów Ziemi.
Nie twierdzę, że owe miliony ludzi, które przez ponad dwa tysiące lat czytały Biblię, są ofiarami zawartej w niej ideologii. Nie, jest wprost odwrotnie – to najniższe instynkty ludzkości znalazły w biblijnych tekstach swój wyraz i usprawiedliwienie. I u wielu znajdują do dziś. A najniższym z owych instynktów jest pragnienie władzy, kontroli, dominacji. Jednak, kto chce władać, upadnie; kto chce kontrolować, napotka chaos w swoim życiu; kto chce dominować, zostanie poniżony. I to się obecnie dzieje w ogólnoplanetarnym wymiarze z całą ludzkością. Bez wątpienia jedną z przyczyn obecnego kryzysu klimatycznego jest nieobecność w Biblii heraklitejskiej i taoistycznej wiedzy o biegunowości przeciwieństw i ich wzajemnym przenikaniu się. Ten wywodzący się źródłowo z dualistycznego i antropocentrycznego judaizmu brak mądrości istotnie przyczynia się do obecnego załamywania się ludzkiej cywilizacji.
