O broni posiadaniu

Każdy z tych, co za powszechnym dostępem do broni są, uważa się bez wątpienia za dobrego człowieka, takiego, który tylko w nieubłaganej konieczności broni owej użyje, w obronie swoich dziatek bezbronnych albo gwałconej połowicy, no może, ostatecznie, gdy mu jakowyś menel z ogródka grilla zechce wyekspediować. To jednak podstawowy błąd selfizmu, że każdy myśli o sobie, iż dobry z niego człek, a w łeb by strzelił tylko temu złemu. Myślenie o powszechnym posiadaniu broni ekstremalnie egoistycznym bowiem jest. Moim zdaniem zaprawdę dobry człowiek o posiadaniu, a tym bardziej o użyciu broni nie myśli. Ale spora część populacji nie dość, że o posiadaniu broni myśli, to jeszcze o jej użyciu marzy, bo po co komu spluwa, gdy zimną lufą spoczywa w szufladzie? Pozwolenie na posiadanie broni takie osobniki odbierają jako pozwolenie na jej użycie. Nawet jak im sąsiad trawnik zadepcze albo gałązkę tui złamie. I to mentalne, kulturowe przyzwolenie jest dla nich tak cenne, bo przecież ogół daje im tym samym prawo do realizowania swoich niskich, aż nazbyt niziutkich marzeń. Są bowiem dupkami, a czują się jak wikingowie jacyś albo i rycerze waleczni, gdy ruchem swego maleńkiego paluszka wskazującego mogą roztrzaskać czaszkę innego. I tyle w temacie, bo szkoda na nich sobie język strzępić.

Dodaj komentarz