O lgnięciu do pojęć

William James stwierdził kiedyś, że można prawdę absolutną ująć w słowa. Wedle niego możemy ją wyrazić banalnym zdaniem: „Istnieje prawda absolutna”. Cóż, treściowo to zdanie nic nam nie mówi. Ale, gdy przemyślimy głębiej propozycję Jamesa, możemy dojść do wniosku, że to zdanie nie jest takie bezpłodne. Pamiętam, że kiedyś pewna licealistka zarzuciła mi, że filozofia, skupiając się tylko na zapytywaniu, jest bezpłodna, bo nie daje odpowiedzi, tylko nieustannie pyta. Przyjęcie, że istnieje prawda nie oznacza jej uchwycenia – co rodziłoby pychę – lecz tylko wyznacza pewien pułap, „szklany dach”, do którego dobija się wszelkie filozofowanie. Filozof nie jest bowiem cynikiem, w potocznym sensie tego słowa. Filozof nawet jeśli twierdzi, że nic jest prawdziwe, używa słów jedynie jako narzędzi do oczyszczenia umysłu. „Nic nie jest prawdziwe, nawet to nie jest prawdziwe” napisał kiedyś Mutulali. Ta formuła, podobnie jak Sokratejskie „Wiem, że nic nie wiem” jest właśnie przykładem takiej przeczyszczającej pigułki, która uwalnia nasze umysły od lgnięcia do pojęć.

2 komentarze do “O lgnięciu do pojęć

Dodaj komentarz