O nutce nadziei

Pewna miła przyjaciółka poprosiła mnie bym napisał coś z lekką nutką nadziei. Nutka będzie, ale nie wiem czy lekka. Trudno o nadzieję w tych nieciekawych czasach, gdy istnieniu ludzkiej cywilizacji zagraża tak wiele. Czytam sobie teraz książkę opatrzoną tytułem „Koniec świata”. Autor wymienia takie zagrożenia: atom, asteroida, wulkan, zmiany klimatu, choroby, biotechnologa, sztuczna inteligencja, obcy. Zapomniał wszelako dodać najważniejszego zagrożenia, jakim jest ludzka głupota. Niepotrzebne są żadne czynniki zewnętrzne, ludzkość ma w sobie potencjał do tego, by samą siebie zniszczyć. Czyż nam coś innego pozostaje zatem niż żywienie nadziei? Czym ona jednak jest? Podobno słynny etolog Konrad Lorenz kiedyś powiedział, że na wieść o końcu świata posadziłby drzewo owocowe. To ekstremalny przykład tego jak możną pojmować nadzieję. Niezbyt jednak wierzę w szczerość słów Lorenza, bo chyba nie tylko za młodu miał nieciekawe poglądy ideologiczne. Ale słowa ładne. To samo głosi łacińska sentencja: „Dum spiro, spero”. Póki oddycham, póty mam nadzieję. Bo właściwie gdyby ktoś stracił nadzieję to i powinien skończyć ze sobą. A na razie prawie osiem miliardów ludzi oddycha. Zobaczymy, jak to się skończy…
Pozostaje nam tylko zanucić z Jimem Morrisonem: This is the end, beautiful friend.

1 komentarz do “O nutce nadziei

  1. Bartlomiej Pawlowski's awatarBartlomiej Pawlowski

    Kończy się „to wszystko” podobno światełkiem w tunelu. Jedni wierzą, że tam, po „drugiej stronie” czeka lepszy świat. Slavoj Žižek powiada, że to, być może, może być nadjeżdżający pociąg. Dla mnie pomocną okazała się „Tybetańska księga umarłych”. Dała mi nadzieję. Jest szansa na wyrwanie się z tego kołowrotu. Tylko, że ja nie wierzę w widzenie bez oddychania i czytam ją jak poetycko-kosmologiczno-psychologiczną rozprawę nt. Naszych ludzkich archetypów.

    Polubienie

    Odpowiedz

Dodaj komentarz