O cierpieniu

Cierpienie nie uszlachetnia. Jest wprost odwrotnie, to człowiek szlachetny może je uczynić szlachetnym. A właściwie może stać się co najwyżej „godnym swojego cierpienia”, jak to ujął Dostojewski, i stanąć na wysokości zadania, by przyjąć przypadłe mu cierpienie. Wysiłkiem swojego ducha może nawet uczynić owo cierpienie sensownym, cokolwiek by to nie znaczyło. Wystarczające jest już powiedzenie mu „tak”, akceptowanie cierpienia, gdy jest ono nie do uniknięcia.

Zwykle jednak cierpienie czyni człowieka egoistycznym i narcystycznym. To ja cierpię. I stawiam sobie pytanie: Dlaczego ja? Cierpienia różnych ludzi są nieporównywalne, ale zapominamy o tym, gdy to ja cierpię, bo wtedy najważniejsze jest moje cierpienie. To jak „wielkie” jest moje cierpienie zależy tylko ode mnie. Ból czyni mnie nadwrażliwym, w skrajnym przypadku uważam nawet, że inni ludzie powinni a priori wiedzieć, jak bardzo cierpię, jeśli nawet im tego nie powiem. Taka postawa to nic innego, jak sposób na odrzucenie cierpienia – chcę je wykluczyć ze swego życia, bo to moje ja jest w nim najważniejsze. Pozornie je gloryfikuję, ale w istocie – odrzucam.

Mistrz Eckhart, wielki średniowieczny mistyk, napisał kiedyś, że cierpienie jest najszybszym koniem doprowadzającym nas do Boga. Tak w swoim chrześcijańskim języku sformułował myśl o tym, że szlachetny człowiek wykorzystuje cierpienie jako wehikuł wyprowadzający go poza jego „ja”. Zresztą, jak dobrze wiemy, cierpienie zwykle czyni to nie pytając nas o pozwolenie, przystępuje do nas i robi swoje. A my możemy co najwyżej zdobyć się na szlachetną odpowiedź, unikając cierpiętnictwa ani nie winiąc innych.

1 komentarz do “O cierpieniu

  1. katarzynazajd's awatarkatarzynazajd

    Jako że jedynymi osobami mającymi pełny dostęp do odczuwania swojego cierpienia jesteśmy tylko my,trudno jest wyjść poza ten obszar. Nawet jeśli wspieramy inne cierpiące osoby, ich sytuacja pozostaje w granicach naszej wyobraźni i poziomie empatii. Jeśli chodzi o mnie, to zrozumiałam osoby w żałobie dopiero wtedy, kiedy sama musiałam się z nią zmierzyć.
    Inna perspektywa jest taka, że to nie tylko ja cierpię i świadomość tego może pomóc odnaleźć jakiś balans, aby nie iść w kierunku przepaści, a właśnie przyjąć ten fakt. Są też takie sytuacje, że potrzebujemy pomocy specjalistów i moim zdaniem należy dać sobie taką szansę.

    Polubienie

    Odpowiedz

Dodaj komentarz