Najbardziej bolesne jest to, że można przez całe życie nie spotkać nikogo, kto by dzielił z nami przestrzeń naszej duszy. A to znaczy, że możemy pozostać fundamentalnie samotni przez całe życie. Że nasze związki to ulotne złudzenia, pryskające niczym bańki mydlane, wcześniej lub później okazujące swoją nicość. Że jesteśmy samotni jak w obliczu śmierci, gdy zabieramy z sobą całą wewnętrzną przestrzeń i pozostaje po nas tylko parę złudzeń w pamięci tych, z którymi nadaremno próbowaliśmy być. Jak pisał św. Paweł:„Praeterit enim figura huius mundi”. Przemija bowiem postać tego świata. My też przemijamy, nic z nas nie pozostaje. Tylko parę iluzji i rozczarowań, czyli to, czym byliśmy za życia.

Im bardziej wczytuję się w dzieła fizyków, matematyków, astronomów poświęcone naturze naszego Wszechświata, tym bardziej odczuwam lekkość bytu. Jesteśmy tylko gwiezdnym pyłem wewnątrz wrzącej zupy kwantowej 🙃. Nic nie jest stałe ani pewne.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Obecność drugiego człowieka, nigdy nie uwalnia nas do końca od samotności, jedynie czasem rozprasza nasz lęk, który nam towarzyszy, kiedy ta samotność nas dopada. A i to są tylko momenty, kiedy podobnie odbieramy rzeczywistość, czy też współodczuwamy radość, przyjemność, ewentualnie ból, smutek, strach.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Sam bym tego lepiej nie napisał. Dziękuję bardzo!
PolubieniePolubienie