Głupota to doskonały temat do rozważań. Jest tak dlatego, że stanowi ona dominującą i definiującą cechę gatunku homo sapiens, i zawsze warto zastanawiać się, na czym ona polega – by jej nie ulegać. Oprócz uwagi, którą doskonale, z wyśmienitym angielskim akcentem, wypowiedział kiedyś John Cleese w jednym ze swoich filmików, a mianowicie, że głupiec świadomy swej głupoty przestaje być głupcem, mam jeszcze jedną, komplementarną uwagę. Otóż znaczącym znamieniem głupoty jest przekonanie, jakie żywi każdy głupiec, że to, co on uznaje za prawdę, jest powszechnie obowiązującą prawdą. Dlatego też głupiec nie może pomyśleć, że jest głupi. Jego zdaniem to, co myśli jest po prostu prawdą dotyczącą wszystkiego i wszystkich.
Tak, znamieniem głupoty jest takie właśnie przekonanie, które stanowi zadziwiające odwrócenie imperatywu kategorycznego Kanta. Imperatyw ów stwierdza, że właściwym postępowaniem jest to, które odbywa się wedle zasad, które powinny stać się prawem powszechnym, obowiązującym wszystkich ludzi. Głupiec myśli, by tak rzec, „podobnie”, i formułuje imperatyw kantowski á rebours. To, co wykluło się w mej głowie – rzecze sobie głupiec – jest przecie oczywistą oczywistością i prawdą uniwersalną. A kto myśli inaczej, ten idiota.
A na koniec: jeślibym pomyślał, że to co napisałem powyżej, jest prawdą, to byłbym głupcem. Zatem, drogi czytelniku, nie przejmuj się mymi słowami. Myśl swoje, raduj się świadomością tego, że masz własne myśli, które nie obowiązują nikogo. Nawet ciebie.
