Tworzenie to odciśnięcie kształtu (obrazu) w materii, w przestrzeni barw, w kamieniu, w dźwięku, słowie czy ruchu. Kształt jest elementem ducha, natomiast materia ( u człowieka jest to cielesność) jest elementem opozycyjnym wobec ducha, koniecznym oporem, dzięki któremu dochodzi do konkretyzacji aktu stworzenia. Stworzenie jest możliwe dzięki działaniu, cudownej mocy świadomej aktywności wypływającej z myślowych przedstawień, a realizującej się poprzez fizjologiczno-mięśniowy aparat człowieka. Do stworzenia dzieła tchnącego autentycznością dochodzi dopiero wtedy, gdy artysta pozwoli się prowadzić wewnętrznej, boskiej „myślotwórczości”, gdy jego ręka „wodzi” za tym, co dusza chce oddać w zmysłowych obrazach, gdy działanie nie jest niczym odrębnym od wizerunku kształtującego się w duszy. To piękno. Modelka, pędzel, farby, płótno i ręka Leonarda da Vinci współgrają w oddaniu wiecznego uśmiechu Giocondy, rysującego się w tle świadomości Leonarda. Odczytał on w swej głębi archetyp uśmiechu i dzięki swemu geniuszowi potrafił go utrwalić, w sposób doskonały dając się powodować (jak koń daje się powodować jeźdźcowi za pomocą uzdy w platońskiej metaforze) obrazowi wyłaniającemu się z nieświadomości.
Im bardziej świadome jest działanie, tym mniej twórcze. Sięgając po szklankę wody, możemy to zrobić z nieświadomą gracją, możemy też uronić parę kropel angażując naszą nieporadną świadomość w proces kontrolowania ruchu. W świadomości pojawiają się obrazy, ale aby przetransformować je w twórcze działanie potrzebna jest nieświadomość. Świadomość zainteresowana tylko w oglądaniu obrazów jest nader często brana mylnie za element duchowy w człowieku. Duchem jest dopiero świadomość wraz z nadającą jej niezbędną głębię nieświadomością. Inne pojmowanie tej sprawy prowadzi nas na przykład do rozpatrywania miłości jako pojęcia albo do tworzenia abstrakcyjnych „trzecich światów”. Tymczasem duch może objawić się w człowieku tylko w ścisłej syntezie z jego ciałem, które jest siedliskiem nieświadomości.
