Dzisiejszy świat nie widzi pożytków z błądzenia. Nie słucha starożytnych, którzy kiedyś pisali: „Błądzić to rzecz ludzka”. Nie słucha Konfucjusza, który wskazał kiedyś na swojego najlepszego ucznia, mówiąc, że on każdy błąd popełnia tylko jeden raz. Nie, dziś nie należy błądzić. Efektem takiej postawy jest to, że cały świat zbłądził. Tymczasem błądzenie jest podstawową rozwoju duchowego. Błądzenie jest dla nas o wiele bardziej wartościowe niż słuszne postępowanie. Zbłądziwszy, możemy odnaleźć właściwą drogę, bo jeśli widzimy przed sobą jedyną słuszną i prostą drogę, to na pewno nie jest ona naszą drogą.
To jak z praktykowaniem uważności w czasie medytacji. Gdy liczymy oddechy w czasie medytacji zen zdarza się nam rozproszyć i nie wiemy, czy kolejny oddech jest szósty czy siódmy. Ten moment rozproszenia jest jednak zarazem momentem uważności. Oto zdaliśmy sobie sprawę, że właśnie zbłądziliśmy, rozproszyli. Dzięki temu możemy wrócić do medytacji i liczyć oddechy dalej, kształcąc naszą uważność.
Podobnie jak z oddechami jest też ze wszystkim sprawami naszego życia. Dokładnie w momencie, gdy zauważamy, że coś zrobiliśmy źle, że pobłądziliśmy, że daliśmy ciała, dokładnie w tym momencie wzrastamy duchowo. Mógłbym zatem zachęcić moich czytelników: „Błądźcie!” Ale nie jest to konieczne, bo wszyscy namiętnie popełniamy błędy. Jednak, jak dobrze wiemy, tylko nieliczni widzą w błędach błędy. Większość błądzi bezwiednie. Ja bym rzekł: „Błądźmy świadomie”.

Bardzo inspirujący i podnoszący na duchu tekst. A Konfucjusz – strzał w 10!
PolubieniePolubienie