Przed paru dniami odbyłem ciekawą rozmowę, która mnie zainspirowała do poniższych rozważań. Pojawiały się w niej różne tematy, głównie dotyczące kondycji duchowej współczesnego świata. Nie będę tu jej tu w pełni referował, tylko podam główne punkty. A nawiążę przy tym do klasycznych czterech jeźdźców apokalipsy (przypomnę: zaraza, wojna, śmierć, głód), tylko trochę inaczej nazwanych.
Pierwszy jeździec to monoteizm. Obciążenie duchowe w cywilizacji Zachodu związane ze spuścizną trzech głównych religii monoteistycznych jest ogromne. Głównie chodzi tu o odcięcie wyznawców tych religii od autentycznego kontaktu z rzeczywistością tego świata, z naturą, jej cyklami, światem przyrody, roślinami i zwierzętami, w końcu z własnym ciałem. Wyznawcy religii monoteistycznych żyją w świecie skonstruowanym z koncepcji zawartych w świętych księgach, oderwanym od rzeczywistości i ostatecznie wrogim wobec niej, co najpełniej widać w zapowiedziach zagłady i końca świata. Religie monoteistyczne to najgorsza zaraza duchowa.
Drugi jeździec to scjentyzm, który ma się bardzo dobrze w naszych czasach. Jego zalążki pojawiły się w wieku XVII, a on sam rozkwitł w pełni w kolejnych wiekach jako spuścizna monoteizmu. Scjentyzm to irracjonalne przekonanie naukowców, że tylko wiedza naukowa jest jedynym – i najwyższym – rodzajem poznania. Nauka to jedyna pewna wiedza, poświadczona jedyną metodologią, a metodologia jest tu najważniejsza, bo jest świętą drogą do jedynej prawdy. Scjentyzm to odpowiednik wojny, dzielącej ludzi i niszczącej łączność duchową ze światem.
Trzeci to materializm, ścisły kompan scjentyzmu i jego podpora ideologiczna. Jakże nauka staje się prosta i zrozumiała, jeśli całość rzeczywistości ograniczymy tylko do materii, czyli do tego, co poddaje się obserwacji empirycznej i pomiarom matematycznym. Wprawdzie materia ma niezwykłe oblicze, co pokazuje mechanika kwantowa, ale większość fizyków spokojnie trwa przy uspakajającej obliczalności matematycznej, nie przejmując się tym, że niczego nie można zrozumieć. A to obliczenia matematyczne doprowadziły do skonstruowania bomby atomowej. Nic dziwnego, że materializm to odpowiednik śmierci.
Trzej dotychczasowi jeźdźcy apokalipsy przygotowali grunt, na którym rozwinął się czwarty jeździec, czyli konsumeryzm. Jego motto to: Consumare necesse est, vivere non est necesse. Tak, postawą prawie wszystkich ludzi współczesnych jest nieznośne pragnienie konsumpcji. Nie pragną być, żyć, pragną tylko mieć, coraz więcej mieć. To esencja współczesnej cywilizacji naukowo-technicznej, skupionej na maksymalizacji zysku poprzez niczym nieograniczoną konsumpcję. Konsumeryzm jest wyrazem głodu duchowego, bowiem najważniejszych potrzeb duchowych człowieka nie zaspokoi żaden monoteizm i jego współczesne bękarty – scjentyzm i materializm.

Bardzo dziękuję za ten tekst. Bardzo dobry. Zgadzam się z Panem. Mam nadzieję że nasz Świat się obudzi. Moze przechodzimy jakiś Alchemiczny proces gdzie uświadomienie sobie tego wszystkiego jest początkiem transformacji. Pozdrawiam, Agnieszka
PolubieniePolubienie
i tak powoli nadchodzi czas popiołów w rozumieniu kolektywnym, i może długo potrwać…
PolubieniePolubienie