Ponad sto lat temu Jung napisał jakże prawdziwe słowa: „Psychologicznie rzecz biorąc, ludzkość w gruncie rzeczy znajduje się jeszcze ciągle w okresie dzieciństwa. Ogromna większość ludzi potrzebuje autorytetu, przywództwa i prawa”. Tak, jesteśmy dziećmi, a gdy osoby pretendujące do bycia dorosłymi zachowują się jak dzieci, nazywamy to infantylizmem. I Jung trafnie wypunktował, o co w nim chodzi.
Po pierwsze – autorytet. Jak pies słucha swojego pana, tak my słuchamy tzw. autorytetów. To oczywiste, że dla dzieci autorytetami naturalnymi są ich rodzice. A dla rodziców? Ktokolwiek. Telewizyjna postać, polityk, youtubowy gaduła, kapłan, ktokolwiek. Taki podążający za autorytetem osobnik może napisać w komentarzu na Facebooku: „Myśl samodzielnie”. Nie wie jednak, że myślenie samodzielne do nie myślenie wedle tego, co chce. Praktycznie wszyscy mylą myślenie z własnymi pragnieniami. I dlatego gdy znajdzie się ktoś, ktokolwiek, kto wyrazi ich pragnienia, idą za nim jak owce. Brak samodzielnego myślenia jest infantylny.
Po drugie – przywództwo. Jeśli już znalazłem autorytet, to podążam za nim. Jeśli jest to polityk, albo influencer, to poddaję się jego władzy. Myślę, to co on myśli, pragnę tego, czego on pragnie, jest po prostu moją zastępczą osobowością. Tak funkcję spełniają rodzice wobec dzieci. Gdy dziecko się przewróci, patrzy na rodzica, czeka na jego reakcję. Jak rodzic powie: „O, jak boli”, to dziecko się rozpłacze. Jak powie: „Nic się nie stało kochanie”, dziecko się uśmiechnie. Na tym polega przywództwo, na wyznaczaniu przez kogoś innego niż my tego, co czujemy wobec siebie i ludzi, co w nich widzimy i co o nich myślimy. I każdy, kto pragnie przywództwa, jest infantylny.
Po trzecie – prawo. Podleganie autorytetowi i uległość przywództwu rozwijają postawę krańcowej niemoralności. Kształtuje ona ludzi, którzy zachowują się dobrze tylko wtedy gdy stoi przy nich policjant. Nietrudno zauważyć, że to powszechna postawa społeczna. Zwykli ludzie robią to po amatorsku, bogaci – przekupują policjantów. Jedyne prawo, które działa, to to wyryte w naszych sercach. Ale by postępować zgodnie z wewnętrznym prawem, trzeba być dorosłym. Kierowanie się strachem i normami społecznymi jest infantylne.
Nic dziwnego, że Jung kiedyś napisał, że Ziemia to „a house for idiot children”, co można obrazowo przełożyć na język polski jako przytułek dla kretynków. A to jest nawet gorsze niż infantylizm. Ludzie dorośli powinni troszczyć się swoje dzieci. Niestety tego nie robią. Ani w wymiarze indywidualnym ani zbiorowym. Dlaczego? Bo sami są „an idiot children”. A zamiast troski o swoje dzieci wymyślają Auschwitz, chińską rewolucję kulturalną, naturalizację dzieci Aborygenów, reżim Czerwonych Khmerów, głód na Ukrainie w latach trzydziestych, rzeź w Rwandzie, eksterminację ludów oby Ameryk, wojny wszelkiego sortu i tysiące innych kretyństw.
Tak, ludzie próbujący robić rzeczy, które uważają za dorosłe, ale dysponując jedynie mentalnością parolatka, emanują niesamowitym okrucieństwem, bo dzieci są okrutne w całkiem nieświadomy, niewinny sposób. Natomiast tzw. ludzie dorośli zwykle pozostają takimi nieświadomymi kretynkami, małymi, głupimi, okrutnymi i złośliwymi stworzeniami, nawet nie zasługującymi na miano ludzi. Są tylko dziećmi w dorosłym ciele. Przypominam, że Eichmann był posłuszny autorytetom, podległy swojemu przywódcy i wypełniać chciał jak najlepiej prawo Trzeciej Rzeszy.

Dziś ładna niedziela w Toruniu, która nastraja optymistycznie. A Pan jak zwykle te różowe okulary skutecznie zdejmuje 😀 Dlaczego zawsze cenne rzeczy muszą być trudne… Nieraz czytałem, chyba też u Junga, że w dorosłym życiu powinniśmy mieć coś z dziecka. Nie precyzuję co, ale pewnie ma to związek z mniejszym zróżnicowaniem. Z drugiej strony, jak widzę, trzeba z tym uważać. A więc coś z dziecka, ale zdecydowanie nie wszystko. Czyli co dokładnie? Pewnie jak zwykle w tej dziedzinie nie ma pojęcia „dokładnie”. Trochę szkoda, więcej bym wtedy pojmował.
PolubieniePolubienie
Z dziecka mamy zachować kreatywność i świeżość spojrzenia. A nie infantylizm. Co do drugiego wpisu ma Pan rację – to nie my będziemy bogami, jak chcą zwolennicy AI. To ona będzie bogiem…
PolubieniePolubienie