Zawsze uważałem, że wszyscy ludzie są namiętnymi filozofami, w tym sensie, że przykładają dużą wagę do słów. Są przy tym także niedbałymi filozofami, bo to raczej język mówi nimi, niż oni językiem. Mówią dużo, coraz więcej, nie zwracając uwagi na sens i cel swoich słów. Nic zatem dziwnego, że od zawsze pojawiały się napomnienia, nie tylko w pismach filozofów czy w formie przysłów („milczenie jest złotem”), aby zważać na słowa. Znajdujemy jedno z takich napomnień w Nowym Testamencie: „Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony” (Mt, 12, 36-37).
Ewangelista, jak widzimy, przykłada bardzo dużą wagę do słów. Uzależnia od nich nasz los, nasze zbawienie albo potępienie. Zwraca przy tym uwagę na bardzo znaczącą cechę słów, które wypowiadamy – ich użyteczność. Jakie to są te słowa, które są użyteczne? Czemu mają służyć? By odpowiedzieć na te pytania odwołam się do filozofii pragmatyzmu, jaką stworzył William James. Otóż według niego prawdą jest to, co użyteczne. Nie należy tego zdania odwracać, mówiąc, że to co użyteczne jest prawdziwe. Owszem, kłamstwo może być użyteczne, ale zawsze na krótką metę. Natomiast prawda, twierdzi James, jest użyteczna na długą metę, bo prowadzi do kontaktu z rzeczywistością.
Podobnie mówi Budda w Kalama Sutra (AN, 3.65): „Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu – do tego, co przynosi powodzenie wam i innym”. Tylko te słowa są użyteczne, które po długotrwałym sprawdzeniu rzetelnym przynoszą mi powodzenie. Buddzie i ewangelistom chodziło o to samo – o prowadzenie życia wedle zasad sformułowanych w słowach, które są prawdziwe. Jeśli będziemy s-prawdzać te słowa, wedle których chcemy żyć – robiąc to długo i solidnie – to mamy szansę na dobre życie. Cały czas podkreślam długotrwałość sprowadzania. Nie wystarczy tylko coś usłyszeć i pójść za tym. Sprawdzanie słów jest bardzo istotnym elementem pracy duchowej nad sobą.
Ewangelia Jana zawiera sformułowanie, że prawda nas wyzwala (J,8,32). Prawda jest zatem użyteczna. A poznajemy, że jest prawdą wtedy, gdy stajemy się wolni. Są takie słowa, które wyzwalają, bo są słowa, które więżą. Ma to ogromny sens duchowy, ale tu skupię się na przykładzie psychologicznym. Często rodzic powtarza dziecku, że jest głupie i bezwartościowe. By odkryć prawdę o sobie, już w życiu dorosłym, takie dziecko musi spotkać kogoś, kto mu powie, że jest cenne i dobre. Oczywiście dorosłe dziecko powinno także te słowa sprawdzić, jak mawiał Budda. A jak je sprawdzi i okażą się prawdziwe – czyli użyteczne – może się nimi napawać, gdyż takie słowa przynoszą wolność.
