O wolności i bezpieczeństwie

Mamy tylko jedno miejsce, w którym możemy się poczuć prawdziwie wolni, a jest nim nasz umysł. Nieco paradoksalnie jednak jesteśmy wolni tylko wtedy, jeśli uwolnimy się od wszystkiego, co umysł stwarza, ciągle powtarzając sobie, w niezwykłej niezależności od jego nawykowej działalności: „nie wiem”. Wszelkie myśli, pojęcia, wrażenia, uczucia – to wszystko jest narzędziem naszego zniewolenia. Średniowieczny mistyk, Mikołaj z Kuzy, mówił obrazowo, że musimy „zwymiotować wszystkie pojęcia”. Buddyzm natomiast twierdzi, że tym, co nas trzyma w samsarze jest nieustanna konceptualizacja. Jedyną wolnością jest czysty umysł.

Nie chcemy się jednak pozbywać treści naszego umysłu. Jest tak z bardzo prostego powodu – dają one nam poczucie bezpieczeństwa, są czymś znanym, czymś do czego nawykliśmy. To poczucie bezpieczeństwa bierze się z identyfikacji z myślami, z lgnięcia do nich i uznawania ich z nasze prawdziwe ja. Niczym śmierdzący i zawszony, ale własny barłóg, tworzą one znany nam świat, pełen cierpienia, ale jednak znany. Boimy się tego, co jest poza naszym ulubionym zestawem myśli. Jak mówi stare powiedzenie, lepsze jest znane piekło niż nieznane niebo. Wszystko czego pragniemy, czego pożądamy, ogranicza naszą wolność. A zwłaszcza przywiązanie do naszego ja.

Wolność to to, co nieznane. Wolność to wolność od znanego, jak mawiał Krisznamurti. Wolność wiąże się zatem z odwagą, z męstwem bycia. Nie należy jednak jej mylić ze swobodą. Swobodny może być i pies, kiedy zostanie spuszczony ze smyczy i skacze po łące, bo czuje brak ograniczeń. Ulega każdemu impulsowi, biegnie za każdym zającem. Bycie wolnym to przeciwieństwo tak pojętej swobody, to panowanie nad sobą, nad swoimi myślami i uczuciami. Grecy nazywali to enkrateia, co można by przełożyć jako wewnętrzną władzę nad samym sobą.

Wolność to też przeciwieństwo bezpieczeństwa, które odczuwa pies prowadzony na smyczy przez swego pana i karmiony w domu po powrocie ze spaceru. Człowiek wolny jest odpowiedzialny za swoje życie, bo je tworzy. Wolność to autokreacja, przekraczanie uwarunkowań, poszukiwanie sensu w życiu. Panując nad sobą, czyli będąc wolnym, tworzę swoje życie, na tyle, na ile jest ono zależne ode mnie, jak słusznie podkreślali stoicy. Bądźmy wolni, twórzmy, przekraczajmy siebie. Życie samo w sobie jest niebezpieczne, więc nie bądźmy zachowawczy.

Bezpieczeństwo przypomina port, w którym statek może spokojnie przeczekać sztorm. Wolność to morze, oferujące nieskończone perspektywy, ale czasem burzliwe. Jak to ujął Erich Fromm: „Człowiek, zdobywając coraz więcej wolności w sensie wyzwalania się z pierwotnej tożsamości z naturą i wyodrębniając się jako jednostka, staje wobec konieczności wyboru: albo zespoli się ze światem w spontanicznym akcie miłości i twórczej pracy, albo będzie szukał bezpieczeństwa w takiej więzi ze światem, która oznacza utratę wolności i dezintegrację własnej osobowości”. Dokładnie tak: albo będziemy kochać i tworzyć, albo zgnijemy w grajdołku bezpieczeństwa. Wybór należy do nas.

4 komentarze do “O wolności i bezpieczeństwie

  1. GregPast's awatarGregPast

    Trudne jest to pojęcie twórczości w tym ujęcia, gdyż chyba jednak dość dalekie od potocznego rozumienia, w sensie artystycznym na przykład, czy naukowym (twórczość artystyczna czy twórczość naukowa). To jest jakby uwolnienie się właśnie od tych ograniczających nas konceptualizacji, wyjście ze strefy komfortu do owej wolności, i właśnie w ramach tej wolności „tworzenie siebie”.

    Eee, jak zwykle trzeba to poczuć, nie obejmować intelektualnie. Jak ma to zrobić biedny INTP?

    Zwymiotowanie pojęć… Rezonuje to z moim niedawnym snem o zmymiotowaniu kubła robaków z włoskami, takich dżdżownic na sterydach. To odbyło się w moim nastoletnim pokoju, dżdżownice zaczęły chować się pod dywan… Raczej kojarzę to z Cieniem, ale w kontekście uwagi Mikołaja z Kuzy przynajmniej częściowo zmieniam zdanie.

    Polubione przez 1 osoba

    Odpowiedz

Dodaj odpowiedź do GregPast Anuluj pisanie odpowiedzi