O cykadach i pragnieniu

Spacerując po zacisznych okolicach wyspy Hvar, w upalny wieczór sierpniowy pięknego roku 2022, podziwialiśmy wraz z moją partnerką nie tylko cudowny zachód Słońca nad naszą zatoczką, ale przede wszystkim byliśmy oszołomieni dźwiękami wydawanymi przez tysiące cykad. Wydawało się, że one nigdy nie spoczywają w swej zapamiętałości, jakby jedynym celem ich istnienia było ogłuszenie wszystkich mających uszy. Szczególny wpływ wywierają na ludzi, którzy pochwytują od cykad wibrującą materializację swoich pragnień, zwłaszcza tych, którym patronuje Eros.

W dialogu Fajdros Sokrates opowiada nam mit o powstaniu cykad: „Otóż powiadają, że one były niegdyś ludźmi, kiedy jeszcze Muz nie było. A kiedy przyszły Muzy i zjawił się śpiew po raz pierwszy, taki zachwyt szalony ogarnął nie których ludzi ówczesnych, że dla śpiewu zaniedbywali jadła i napoju. Śpiewali tylko i marli, nie zdając sobie z tego sprawy. Od nich pochodzi ród cykad, które od Muz ten dar otrzymały, że się umieją obyć bez jedzenia. Już od urodzenia nie potrzebują jadła ani napoju, tylko śpiewają wciąż aż do śmierci”.

Tak, dla człowieka-cykady istnieć to pragnąć, bo wraz z końcem pragnienia kończy się i on. Można pragnąc przyjemności wszelkiego rodzaju, w tym zmysłowych. Ale można też pragnąć samego życia, w jego esencji. I takiego życia pragną cykady, zapominając o „jadle i napoju”. Doskonale spoczywają one w „teraz” swojego życia, ucząc tego samego dwie dziwne, dwunożne istoty przechadzające się pod ich drzewami. A istoty te odwzajemniały się im niemym podziwem i gorącymi sercami, które chwytały łapczywie teraźniejszą chwilę, jedyną, jaka istnieje.

Dodaj komentarz