Stanisław Lem opisał trójstopniową klasyfikację geniuszy w swej książce „Doskonała próżnia”. Korzystam z niej, dodając jedynie rodzaj czwarty, a i on nie pochodzi ode mnie, zasłyszałem bowiem ten termin niegdyś od ucznia prof. Wiercińskiego, który tak określił pewne typy chcące wystąpić na seminarium profesora. Acz, skorom wtedy nie posłyszał definicji geniusza czwartego rodzaju, to teraz odważam się ją zaproponować. Mamy zatem trzy podstawowe rodzaje geniuszy. Geniusz rodzaju trzeciego, by od końca zacząć, to taki geniusz mierny i zwyczajny, myślą poza horyzont swego czasu zbytnio nie wybiegający i w ramach tego horyzontu często uznany, a w konsekwencji do pieniędzy i sławy dochodzący. Geniusz drugiego rodzaju to geniusz prześladowany przez współczesnych, bo zbyt dla nich trudny, kamienowany i palony na stosie, a w czasach bardziej humanitarnych ginący z głodu w zapomnieniu. Nagrodą jest dlań zwykle rozpoznanie za grobem, pośmiertna chwała i nazwanie jego imieniem jakieś biblioteki albo pomnika wystawienie. Geniusz pierwszego rodzaju jest zwykle trwale zapomniany – ani za życia, ani po śmierci nikt nie zdaje sobie sprawy z jego istnienia i odkryć, które wybiegają daleko poza granice mentalne ludzkości. Czasem tylko, zupełnie przypadkowo, jego dzieło może wypłynąć na powierzchnię świadomości ludzkości.
Jest też, jako rzekłem, geniusz czwartego rodzaju, który, jako czwarty, współdzieli w pewnym sensie cechy poprzedników. Z tym pierwszego rodzaju dzieli tylko to, że nikt o nim nie będzie pamiętał. Z tym rodzaju drugiego dzieli to, że jest, a raczej czuje się, prześladowany, choć zwykle nader umiarkowanie, na przykład tekstów jego nikt nie chce drukować i własnym sumptem musi publikować, a bardziej bystre umysły unikają kontaktów z nim, bo niestworzone rzeczy plecie. Wreszcie z geniuszem trzeciego rodzaju dzieli nieodparte pragnienie bycia docenionym za życia, dlatego szuka kontaktu na przykład ze sferami akademickimi, czego nieraz boleśnie doświadczam. Jest więc geniusz czwartego rodzaju typem niezwykłym – cechy trzech poprzednich posiadającym, acz wyzbytym tego, co jego poprzednicy posiadają w różnym natężeniu, mianowicie jakiejkolwiek iskry geniuszu, a nawet śladu talentu. Zamiast tego posiada jedynie ambicje. Jeśli ma ambicje literackie to pisze teksty grafomańskie, doprowadzające do bólu zębów po stronie lektury. Jeśli ma ambicje naukowe, to jego odkrycia są zwykle efektem niezrozumienia funkcjonowania podstawowych praw naukowych i przyprawiają o ból głowy byle fizyka. Ambicje techniczne oczywiście owocują budową perpetuum mobile oraz podobnych machin. Najgorzej jeśli jego machiny mają służyć zdrowiu ludzi, na przykład wodę restrukturyzują, by panaceum była. Równie tragicznie jest w przypadku ambicji filozoficznych, przejawiających się w radosnej twórczości, której podstawową cechą jest rozważanie i rozwiązywanie fundamentalnych problemów, czego geniusz czwartego rodzaju nie omieszka oznajmić w tytule swego „opus magnum”. Są też geniusze czwartego rodzaju, nader obficie obecni we współczesnym świecie, o ambicjach duchowych. To najbardziej szkodliwy rodzaj geniusza czwartego rodzaju. Wszem i wobec oznajmiają, że są wypełnieni wiedzą tajemną, że ich doświadczenia doprowadziły ich do wiedzy sięgającej poza wszelkie ludzkie doznania. Na taki bełkot, ciemny i nocny, łapią naiwnych, złaknionych otuchy i porady.
Unikajcie geniuszy czwartego rodzaju, bo wasz czas marnują i pozostawiają po sobie tylko niesmak. Z geniuszami trzeciego rodzaju się i tak spotkacie, bo ich dzieła są propagowane i tkankę popkultury tworzą. Szukajcie tych rodzaju drugiego, bo oni dają perspektywę w ramach której możemy spojrzeć obiektywnie na nasze życie. A geniuszy pierwszego rodzaju i tak nie poznamy, ale, w razie czego, pamiętajcie o nich.

Ja bym dodala geniusza medycyny alternatywnej od vit „C”
PolubieniePolubienie
Ciekawe czy tzw. „geniusz z Żoliborza” to nieklasyfikowane objawienie? A może z racji budowania IV RP można go podciągnąć pod czwartą kategorię? – proszę nie brać mojego wpisu poważnie…. to tylko taki żart skojarzeniowy 🙂
PolubieniePolubienie
„Duch święty dziadki rózeczką bić każe” Nie powiem, kto to powiedział 🙂 Ale zostawmy sobie żarty gdyż sprawa jest poważna: niestety przodujemy w wyrażaniu pozytywnych opinii o karach cielesnych, mylimy, a jak to nazwać inaczej wychowanie z tresurą. Czemu tak jest? No to trochę pytanie, dlaczego ludzie są różni i jedni mają empatię i wyobraźnię, a inni nie. Możemy pokusić się o analizę polskiego zbiorowego cienia, jak się przejawia i czym jest. Ale czy to coś głębiej wytłumaczy? Wydaje się, że Manuela Gretkowska jako ostatnia z pisarek i humanistek tym się zajmujących opisała to dość obrazowo w swoich książkach. Ale temat na bazie fantazmatów tyleż przecież ciekawy, co makabryczny i wychodzą trupy z szafy jak na Balu u Szatana u Bułgakowa, tylko, że może straszniej, gdyż rzeczywistość polityczna Polski jest realna i w niej żyjemy.
PolubieniePolubienie