O codzienności zła

Pierwsza szlachetna prawda buddyzmu głosi, że wszystko jest cierpieniem. Zło w takim razie nie jest czymś co się przytrafia bytowi, a stanowi konstytuujący go element. Trafnie tę intuicję ontologiczną oddają słowa Michela Houllebecqu’a: „Jeśli jest jakaś kategoria, która w naszym świecie czuje się jak w domu, którą tu odnajdujemy bez cienia zdziwienia, o której istnieniu można wiele powiedzieć, ale na pewno że nie jest problematyczna, to właśnie zło”. Niczym sól wodę morską, tak zło przenika ten świat, jest wszechobecne, nadając gorzkawy posmak każdej kropli naszego doświadczenia.

Hannah Arendt komentując proces Adolfa Eichmanna ukuła termin banalność zła. Eichmann, żyjąc poprawnie, wedle reguł jego czasu, przyczynił się do cierpienia milionów ludzi. Codzienność zła nie przybiera tak ekstremalnej postaci. Ujawnia się w tym, że każdy z nas czyni zło nie robiąc nic szczególnego, tylko pragnąc żyć. Nieliczni, którzy wykraczają poza reguły codziennego życia, czasem są zdolni czynić mniej zła, ale tylko trochę.

Nawet najbliższa mi osoba może mnie w każdej chwili zranić – a ja ją – tylko dlatego, że jesteśmy różni. Każde z nas ma inne linie papilarne. Tylko to, co przekracza wszelkie różnice może załagodzić codzienność zła. Zwykle nazywa się ten paradoksalny, bo wykraczający poza nasze ego akt woli, miłością. Dlatego słowa: „Kocham cię” są niczym innym jak zobowiązaniem do tego, by zminimalizować codzienne zło czynione drugiej osobie.

12 komentarzy do “O codzienności zła

  1. sp1lof's awatarsp1lof

    Pięknie opisane.
    Na chwilę odsunąłem codzienność na rzecz takości. Zadumałem się nad tym, jak wiele zdaje się oferować. To tutaj się pochylę.
    Dziękuję!
    Pozdrawiam – Andrzej

    Polubienie

    Odpowiedz
  2. krystok's awatarkrystok

    „wszystko jest cierpieniem” , a jednak gdy stoję na stoku wzgórza i patrzę na morze , czuję rześkość poranka to przenika mnie radość istnienia

    Polubienie

    Odpowiedz
    1. Mirosław Piróg's awatarMirosław Piróg Autor wpisu

      Cierpienie to inaczej doświadczanie zmiany. Za godzinę lub krócej rześkości już nie będzie. A i radość przeminie. Może następnego ranka się znowu pojawią. Ale potem znowu zanikną. I tak w kółko – to się nazywa samsara 🙂

      Polubienie

      Odpowiedz
  3. krystok's awatarkrystok

    „Cierpienie to inaczej doświadczanie zmiany” . Przecież ja nie cierpię doświadczając zmiany np. przejścia ze stanu snu do jawy, ze stanu obojętności do zachwytu na widok kogoś lub czegoś co uznaję za piękne . Te zdania są wg mnie zbyt kategoryczne ( a może w buddyźmie to nie tak brzmi jak po tłumaczenie na polski?)
    Zgadzam się jednak ze stwierdzeniem o wszechobecności zła, bo w moim człowieczym myśleniu jest złem sama konstrukcja trwania życia oparta na śmierci innych istot

    Polubienie

    Odpowiedz
    1. Mirosław Piróg's awatarMirosław Piróg Autor wpisu

      Są zaiste takie momenty, gdy nam się wydaje , że nie cierpimy. Ale dlaczego nie trwają one całe nasze życie? Dlaczego, jak śpiewał Rysiek Riedel „w życiu piękne są tylko chwile”?

      Polubienie

      Odpowiedz
  4. krystok's awatarkrystok

    „…gdy nam się wydaje…” – to ja oceniam te momenty , dla mnie są prawdziwe, a tylko poprzez ich zmiany potrafię je ocenić, bo tak działa mój umysł. Oczywiście ile tych chwil będzie pięknych to zależy nie tylko ode mnie, ale na pewno mogę i powinnam się przynajmniej starać aby dzielić je z najbliższymi

    Polubienie

    Odpowiedz
  5. AdamM's awatarAdamM

    Ćma leci do płomienia bo chce, cierpieć zaczyna wtedy kiedy chce zawrócić a już za późno. Buddyzm dlatego dostrzega cierpienie, bo jest uwsteczniający. Z Pustego przyszli tylko po to aby w Puste się obracać.
    Zło jest rozpoznaniem sprzeczności w paradoksie, dobro jest doświadczeniem zdziwienia w tym samym paradoksie, zawsze poprzedza każde zło i cierpienie. Kto cierpi ten niepogodzony z samym sobą.

    Polubienie

    Odpowiedz
    1. Mirosław Piróg's awatarMirosław Piróg Autor wpisu

      Ćma leci do płomienia, bo nawiguje wedle promieni światła, które zwykle są równoległe, jak od księżyca. Ale niestety sztuczne źródła światła takich promienie nie dają i wpada w śmiertelny korkociąg. A buddyjska pustka jest tak naprawdę pełnią. Pozdrawiam!

      Polubienie

      Odpowiedz
      1. AdamM's awatarAdamM

        Ćmy wpadały w płomień na długo przed żarówkami i nie o nawigacje tu chodzi ale o ciepło. Takiego ciepła szukamy w miłości, w dobru ale często nie zdajemy sobie sprawy z tego jak potężna jest miłość i dobro, tak jak ćma nie wie jak wiele ciepła ma płomień. Pustka jest pełnią ale mimo to coś sprawiło, że się od niej oddaliliśmy i to jest właśnie sprzecznością w paradoksie. Niby chcę miłości ale jednak nie chcę od niej całkowicie oszaleć. Pozdrawiam.

        Polubienie

  6. petrelpiotr's awatarpetrelpiotr

    Z całego wpisu zrozumiałem jedno. Najlepiej ma kamień. Ani cierpi, ani nie czuje szczęścia. Ani nie czyni zła, ani nie czyni dobra. Trwa . Tylko dlaczego nie zamieniłbym się z kamieniem na sposób egzystencji? W obliczu nadchodzącego kresu zawsze pozostaje pociecha: – Jestem produktem gwiazd (z gwiezdnego prochu powstałem, w gwiezdny pył się obrócę). I tego nikt mi nie odbierze. Amen.

    Polubienie

    Odpowiedz

Dodaj odpowiedź do sp1lof Anuluj pisanie odpowiedzi