O najbardziej powszechnej teorii spiskowej

Po świecie krąży widmo, widmo teorii spiskowych. Jest ich multum, a każda z nich dotyczy albo jakiegoś zdarzenia (nie było lądowania na Księżycu w 1969 roku), albo też tłumaczy tok dziejów ludzkości (rządzą nami reptilianie). Ja jednak chcę wspomnieć tu najbardziej powszechnej teorii spiskowej, obejmującej całe osiem miliardów ludzi. Otóż każdy z nich ma taką przypadłość, że czuje się sobą, ma bowiem jakąś, często niezbyt wyraźną, tożsamość, jakieś bardziej lub mniej mgliste ja, które zawraca mu głowę przez całe życie.

Nasza tożsamość, to co nazywamy sobą, nasze ego, to nic innego jak właśnie teoria spiskowa. To teoria spiskowa, której jesteśmy głównym tematem, aczkolwiek nie istniejącym, tak jak nie istnieje płaska Ziemia. Głównym twórcą tej teorii spiskowej jest nasz wewnętrzny głos, którego badacze mózgu nazywają lewopółkulowym narratorem. Jego głównym zadaniem jest dbanie o spójność naszej narracji na własny temat. Ten wewnętrzny głos snuje opowieść, która najczęściej nie ma absolutnie nic wspólnego z rzeczywistością – i w tym owa opowieść jest podobna do teorii spiskowych.

Słuchamy tego głosu i mu wierzymy. Opowiada on nieprawdopodobne banialuki, ale to nam nie przeszkadza, myślimy sobie: to nasz głos, ja nim jestem. I to nasz największy błąd. Nie powinniśmy wierzyć ani jednemu słowu, które ten głos wypowiada. Jego jedynym zadaniem jest wmówienie nam, że całość rzeczywistości kręci się wokół naszego ego. Cóż, prawie zawsze się mu to udaje, mimo iż tak naprawdę to rzeczywistość kręci nami, przeżuwa i wypluwa, nie zwracając na nas najmniejszej uwagi. Głos ten ma wszelako ogromną moc, którą uzyskuje tylko dzięki temu, że się z nim utożsamiamy.

Ten miałki głosik służy jeno utrzymaniu w iluzyjnej spójności równie miałkiej, szczątkowej świadomości, która charakteryzuje każdego osobnika homo sapiens. Opowiada mu bajeczki, snuje marzenia, tka iluzyjną sieć wspomnień, wymyśla cudne historie o zbawieniu, prawdzie, religii, a przed wszystkim o tym – bo to dla tego głosiku ostatecznie najważniejsze – że to my mamy rację i słuszność stoi zawsze po naszej stronie. Osiem miliardów ludzi nie zauważa, że to największy kretynizm w historii.

Gdy taka teoria spiskowa osiągnie wyższy poziom natężenia staje się tym, co nazywamy nerwicą albo chorobą psychiczną. Neurotyk słucha swojego głosu jak pies swojego pana. Aportuj, siad, leżeć, wróć, do mnie, zostaw, na miejsce – jakże często widziałem neurotyków tak się zachowujących. Uważają, że są ludźmi, ale ich podmiotowość jest szczątkowa. Schizofrenik już całkowicie pogrąża się w swoich wewnętrznych głosach. Niknie w ich otchłani.

No, ale spokojnie, ty nie jesteś jakimś tam wariatem. Twoje ja to tylko podrzędna teoria spiskowa, zwykle dosyć marna, jak jesiotr drugiej świeżości u Bułhakowa.

1 komentarz do “O najbardziej powszechnej teorii spiskowej

Dodaj komentarz